sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 12: Ribu


Uhh… naprawdę, naprawdę z całego serca przepraszam, że notki nie było tak długo! Ale wiecie jak to jest… każdy czasami cierpi na brak weny ^^ Mój zastój nie minął jeszcze całkowicie więc nie wiem kiedy dodam koleiną notkę, ale postaram się jak najszybciej ^^

***

Gdy dotarliśmy do Gildii w budynku było pełno ludzi. Wszyscy byli zdziwieni widokiem tylu nowych osób, ale oczywiście Fairy Tail to Fairy Tail. Gdy tylko wyjaśniłam że nowo przybyli to moi starzy przyjaciele w gildii zapanowała istna wrzawa i oczywiście nie mogło obejść się bez imprezki. Przedstawiłam drużynę Białych Piór wszystkim w gildii oczywiście nie wspominając ani słowem o Czarnych Jastrzębiach. W końcu to tajna organizacja. Selena została porwana przez Lisannę i Mirę, jednak ona najwidoczniej od razu polubiła obie siostry Strauss. Miki i Michi od razu zaprzyjaźniły się z Bixlow’em, co mnie zbytnio nie zaskoczyło. Ta trójka ma podobny charakter. Makoto próbował podrywać Erzę, co nie skończyło się dla niego zbyt dobrze. Hal śmiał się i żywo rozmawiał z Caną, która co chwila nalewała mu sake. Widać, że dobrze się dogadywali. Van który oczywiście był sceptycznie nastawiony do wszystkiego rozmawiał z Grey’em. Obaj byli w samych spodniach. Westchnęłam. A Saylen? Połowa dziewczyn z gildii się dosłownie nad nim rozpływała. Okrążyły go i zagadywały jedna przed drugą, a on najwidoczniej był tym wszystkim zakłopotany. Aż mi się żal biedaka zrobiło więc podeszłam do nich i złapałam Saylena pod ramie
- No dziewczyny, chyba nie macie nic przeciwko temu, że wam go porwę na chwilę?
Oczywiście one wydały z siebie zbiorowy jęk protestu, ale ja tylko zawołałam
- No już! Dajcie chłopakowi odetchnąć! – Nie czekając na nic więcej, wyciągnęłam blondyna z grona jego adoratorek, a te po chwili rozeszły się choć z niechęcią. Pociągnęłam Saylena do baru i dopiero tam go puściłam. Blondyn uśmiechnął się do mnie i powiedział
- Nie wiem jak ci dziękować Freya
Machnęłam ręką
- Nie ma sprawy. Doskonale wiem, że sam nie dałbyś sobie z nimi rady. Nidy nie potrafiłeś odmówić dziewczynie, a one zagadywały cię jedna przez drugą.
Ten zaśmiał się lekko zakłopotany
- Cóż taki już jestem. Nic na to nie poradzę
Oboje zaczęliśmy się śmiać. Nagle poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Odwróciłam głowę i napotkałam spojrzenie głębokich granatowych oczu. Ich właściciel stał kilka metrów dalej i przyglądał się mi i Saylenowi z lekko zmarszczonymi brwiami. Uśmiechnęłam się do niego, ale on tylko odwrócił się i za pomocą swojej magii błyskawic zniknął z budynku gildii. Zamrugałam dwa razy. Laxus jakoś dziwnie się dzisiaj zachowuje. Ciekawe co mu się stało? Jednak już po chwili zapomniałam o dziwnych zachowaniu Laxusa, ponieważ impreza rozkręciła się na dobre, a Natsu i Cana wpadli na jakże genialny pomysł by zrobić konkurs na to kto najwięcej wypije. Z początku chciałam popatrzeć na to widowisko, ale gdy zobaczyłam że Cana i Hal postanowili się zmierzyć szybko wyszłam na zewnątrz gildii. To się nie skończy dobrze. Oboje jeśli chodzi o alkohol potrafią znieść naprawdę sporo. Zauważyłam, że przed budynkiem stoją jeszcze Fried, Makoto, Elfman, Levy i Erza. Dyskutowali o czymś zawzięcie. Podeszłam do nich i przyłączyłam się do dyskusji. Nagle poczułam jakieś dziwne mrowienie na karku, a zaraz potem ciche powarkiwania i jakby stukot kości. Rzuciłam szybkie spojrzenie Fried’owi. On najwidoczniej też zwrócił na to uwagę. Szybko spojrzałam na jedną z ulic i rozszerzyłam oczy ze zdumienia. Oczy wszystkich podążyły za moim wzrokiem i po chwili większość miała podobne miny jak ja. Otwórz kilka metrów przed nami stało dość… dziwaczne i za razem przerażające stworzenie. Była to jakby krzyżówka wilka, psa i pantery o zmierzwionym szarym futrze. A przerażające było w nim to, że w jednej trzeciej był szkieletem. Było widać mu wszystkie żebra, oraz niektóre kości na łapach. Na lewej stronie jego pyska brakowało skóry oraz mięsa tak że było widać czaszkę i zęby. Jego oczy były puste i całkowicie białe. Nie było źrenic ani tęczówek tylko czysta biel. Za to jego białka były krwiście czerwone. Jego prawe ucho także było rozerwane i odsłaniało kość. Na jego ogonie nie było ani kawałka sierści, same kości. Nim którekolwiek z nas zdążyło zareagować  stworzenie już biegło w naszą stronę. Stwór skoczył na Frieda i powalił go na ziemię. Reszta już chciała zaatakować stwora, ale nagle zastygli w bezruchu zdziwieni. Otóż mój braciszek śmiał się głośno, a stwór lizał go po twarzy. W jeszcze większe zdziwienie wprowadziłam ich ja gdy klęknęłam obok nich i mocno przytuliłam stwora
- Ribu! Skąd ty się tu wziąłeś kochany!?
Stwór spojrzał na mnie i teraz to moja twarz miała bliskie spotkanie z jego językiem. Natomiast reszta magów stojąca obok nas gapiła się na tę dość dziwaczną scenę i nic nie rozumieli
- Ribu, złaś ze mnie!  - Fried uśmiechnął się i lekko popchnął stwora by ten z niego zszedł. Fried wstał, a stwór usiadł na ziemi i popatrzył po wszystkich niczym zaciekawiony pies. Widząc, że Erza już otwiera usta by zadać pytanie uprzedziłam ją i wskazując na stwora powiedziałam
- To jest Ribu. Stworzył go nasz ojciec, jednak uznał go za nieudany eksperyment i zamknął go w celi. Ja i Fried znaleźliśmy go gdy był jeszcze malutki i zajęliśmy się nim
Nie wspomniałam o tym, że wszyscy troje byliśmy zamknięci w tej samej celi przez bardzo długi czas. Tylko Levy wie co się z nami działo gdy byliśmy mali i chcę żeby tak zostało.
Wszyscy spojrzeli na stworka, a ten przekrzywił głowę niczym pies. Makoto ostrożnie do niego podszedł i z lekkim wahaniem wyciągnął rękę. Ja zaśmiałam się i powiedziałam
- Nie bój się, nie ugryzie cię
- Jasne, że nie ugryzie! Jeśli jest mężczyzną to nie gryzie! – Chyba nie muszę mówić kto powiedział to jakże inteligentne zdanie, prawda?
- To jest… - Zaczęłam lecz nie wiedziałam co powiedzieć dalej. Właściwie czym jest Ribu? Psem? Wilkiem? Panterą? Raczej wszystkim na raz. Powiedzmy, że jest to Hybryda
Makoto spojrzał na mnie, a potem powoli położył rękę na głowie Ribu. Ten zaczął się do niego łasić i mruczeć. Odzywa się w nim pantera. Makoto na początku zdziwiony już po chwili drapał go i głaskał z szerokim uśmiechem na twarzy a Ribu wydawał się być w siódmym niebie. Zaśmiałam się na ten widok. Po chwili kucnęłam obok Ribu i czochrając go zaczęłam do niego mówić jak czasami mówi się do psa
- Cieszę się, że tu jesteś ty kochany zwierzaku ty!
- Freya … - nagle odezwał się Fried, spojrzałam na niego. Wyglądał jakby głęboko się nad czymś zastanawiał – To świetnie, że Ribu tu jest, ale… co my z nim zrobimy? Przecież on nie może mieszkać w gildii
Uśmiechnęłam się i powiedziałam
- Żaden problem! Wezmę go do siebie!
Po chwili coś do mnie dotarło. Spojrzałam na Erzę najsłodszym spojrzeniem na jakie było mnie stać
- Chyba nie masz nic przeciwko, żeby mieszkał ze mną w Fairy Hills, prawda?
Erza nie odpowiadała przez dłuższą chwilę. Patrzyła to na mnie to na Ribu. W końcu, po jakichś pięciu minutach odezwała się
- No… myślę, że mogę się na to zgodzić
- Dzięki Erza! - Ucieszyłam się i nim czerwono włosa zdążyła zmienić zdanie powiedziałam – To ja pokaże mu jego nowy dom. Chodź Ribu!
Nim ktokolwiek zdążył zareagować ja już biegłam w stronę Wróżkowego Wzgórza a Ribu był tuż koło mnie. Już po chwili byłam w moim pokoju. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na Ribu, który usiadł prze de mną i zamachał ogonem.
- Spójrz to będzie twój nowy dom.– powiedziałam do niego. On przekrzywił lekko łeb, a potem rozejrzał się po pomieszczeniu. Oparłam głowę na kolanach i uśmiechnęłam się do niego
- Ribu, a tak właściwie co ty tu robisz? Przecież zostawiłam cię w Magistrali – Nagle poderwałam się do pionu i spojrzałam na Ribu przestraszona – Chyba nie stało się tam nic złego!?
Ribu szybko pokręcił głową, ale ja zauważyłam że stał się smutny. Usiadłam z powrotem na łóżku i spojrzałam na niego
- Więc co się stało?
- Przepędzili mnie… - Odezwał się Ribu. Odezwał się głosem zupełnie nie pasującym do jego wyglądu. Jego głos był cichy i troszeczkę piskliwy, zupełnie jak u malutkiego dziecka. Zobaczyłam, że w jego oczach zbierają się łzy. Uklęknęłam koło niego i go przytuliłam, a potem spojrzałam na niego z troską
- Kto? Kto cię przepędził?
- Korredy…  Nuckelavee i Amfisbena… no i Mantykora! – Teraz Ribu całkiem się rozpłakał – Oni mnie tam nie chcieli! Mówili, że do nich nie pasuję! Powiedzieli, że jak się nie wyniosę to mnie zabiją!
Przytuliłam go jednocześnie przeklinając swoją głupotę. Jaka ja byłam głupia zostawiając go tam! Mogłam się, spodziewać, że jak tylko odejdę przestaną go tolerować! Przeklęte Korredy! Jestem pewna, że one to zaczęły! Nagle coś mnie tknęło
- Chwila Ribu! A co na to Elfy!? Przecież obiecały mi, że się tobą zajmą!
Ribu smutno pokręcił głową i spojrzał na mnie
- Oni też mnie tam nie chcieli! Powiedzieli, że jestem wybrykiem natury i nie powinienem istnieć! I przecież mają rację! To twój ojciec mnie stworzył! Jestem tylko nieudanym eksperymentem! Nikomu niepotrzebnym!
Przytuliłam go raz jeszcze i szepnęłam mu do ucha
- Nigdy tak nie myśl Ribu. To prawda stworzył cię mój ojciec, ale nie jesteś żadnym nieudanym eksperymentem! – Spojrzałam na niego i otarłam łzy które spływały po jego pyszczku. Uśmiechnęłam się i powiedziałam -  Ribu, gdyby nie ty nie wiem jak bym zniosła te wszystkie lata zamknięcia! Dzięki tobie ja i Fried nie czuliśmy się tacy samotni w tej celi! Więc przestań gadać takie głupoty!
Ribu spojrzał na mnie i po chwili na jego pyszczku pojawił się uśmiech
- Dziękuje ci Freya-san
Uśmiechnęłam się i przytuliłam go. Po chwili jednak zmarszczyłam brwi i wyprostowałam się gwałtownie. Ribu spojrzał na mnie zaskoczony
- Chwila! A co z Sebastianem!? On też obiecał, że się tobą zajmie!
Ribu uśmiechnął się smutno i powiedział
- Sebastian-san… on musiał opuścić Magistralę. Nadeszła jego pora…
Gwałtownie zerwałam się na równe nogi!
- Co!? Ale… to nie możliwe! To nie powinno się stać teraz, tylko podczas przesilenia zimowego!
- Ale… ale Sebastian-san jest przecież…
- Cicho Ribu! – przechodziłam się po pokoju w te i z powrotem cała podenerwowana – Nie obchodzi mnie to że jest Feniksem! On nie może robić tego co zechce! Do cholery jasnej co on sobie myśli!? Jest przecież strażnikiem Magistrali! Powinien ją opuszczać tylko podczas przesilenia zimowego gdy wszyscy są pogrążeni we śnie! Przecież bez niego tam zapanuje chaos! Te przeklęte Korredy zaczną robić co im się żywnie podoba!
- Już to robią…
Spojrzałam szybko na Ribu. Patrzył w ziemię, a po jego pyszczku spływały łzy.
- Nuckelavee, Amfisbena, Mantykora, Gorgony … oni wszyscy przyłączyli się do nich! Niektórzy próbowali się im przeciwstawić, ale większość nie chciała wdawać się w walkę.
Patrzyłam na niego prze chwilę, po czym wykonałam zwrot na pięcie i podeszłam do biurka. Wyjęłam z niego pewną książkę, a potem włożyłam ją do plecaka do którego wrzuciłam też kilka innych rzeczy. Zawiesiłam go na ramie i spojrzałam na Ribu przez ramie. Patrzył na mnie zaskoczony
- Idę tam. – oznajmiłam z determinacją. – Nie mogę pozwolić by inne stworzenia cierpiały przez tą bandę!
- Idę z tobą Freya-san!  - oznajmił z determinacją i podbiegł do mnie. Klęknęłam przed nim i położyłam rękę na jego głowie
- Nie Ribu, lepiej tu zostań.  Już raz wyrzucili cię stamtąd jeśli tam wrócisz, mogą być w stosunku do ciebie agresywni. 
- Nie Freya-san! Idę z tobą i koniec!
- Ale…
- Nie chcę słyszeć, żadnych „ale! Idę i już!
Wpatrywałam się w niego  z zaskoczeniem. Pierwszy raz zdarzyło się, że Ribu podniósł głos. Mimo swojego wyglądu, zazwyczaj był raczej strachliwy i płochliwy. I nigdy nie widziałam takiej determinacji w jego oczach.. Podniosłam się do pionu i westchnęłam
- Chyba nie mam wyboru – Uśmiechnęłam się i uniosłam jedną brew. Ribu wyszczerzył się do mnie pokazując rząd ostrych kłów. Wyszłam z pokoju a Ribu pognał za mną. Wyszłam na zewnątrz i szybko ruszyłam w stronę stacji kolejowej.


W następnym rozdziale:
„- I co teraz? – Spytał Saylen.
Westchnęłam cicho i powiedziałam
- Trzeba czekać. Dopiero wieczorem będziemy mogli ruszyć do Magistrali. A to… - nagle zamilkłam i stanęłam jak wryta. W tłumie… zobaczyłam znaną mi sylwetkę pewnej osoby. Te same długie zielone włosy, ten sam krok i tak samo dziwaczne ciuchy jak zawsze. Przetarłam oczy, a gdy je otworzyłam już go nie widziałam. Jednak okazało się, że wcale nie zwariowałam, bo nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam się i spojrzałam na Frieda. Patrzył przed siebie lekko rozszerzonymi oczami. Patrzył dokładnie w to miejsce w którym go dostrzegłam
- Freya…
Kiwnęłam głową i powiedziałam
- Też go widziałam… ale to nie możliwe!
- Przekonajmy się!”