środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 20: "Jeśli nie jest za późno..."

Odkąd Fried zemdlał minęło kilka godzin. Cały czas siedziałam przy nim nie odstępując go ani na krok. Od czasu do czasu zaglądały tu niektóre osoby by sprawdzić jak się czuje Fried. Najczęściej była to Mira ale inni też przychodzili. W tej właśnie chwili pojawiła się Yue a kilka sekund za nią do pomieszczenia weszła Ariana
- Hej, no i jak on się czuje? – Spytała łagodnie Yue i podeszła do mnie. Spojrzałam na nią zmęczona. Byłam wykończona jak nigdy. Powinnam odpocząć ale nie mogłam. Po prostu nie mogłam zostawić mojego brata nawet jeśli ktoś inny czuwałby nad nim.
- Bez zmian… co jakiś czas rzuca się i krzyczy gdy w jego głowie na nowo rozgrywają się przeżyte dawno wydarzenia. Wspomnienia do niego powracają i najczęściej nie są to przyjemne wspomnienia
Yue usiadła obok mnie bez słowa i objęła mnie ramieniem a potem delikatnie mnie przytuliła. Ariana stanęła przede mną i położyła mi ręce na kolanach. Na jej twarzy widniał pogodny uśmiech którym zapewne chciała podnieść mnie na duchu
- Nie martw się Freya-san. On wyzdrowieje.
Ja nie powiedziałam nic tylko uśmiechnęłam się do niej leciutko. Dziewczyny zostały jeszcze chwilkę, a później poszły oznajmiając że za jakiś czas znowu przyjdą. Nie minęło jednak kilka minut, a próg pomieszczenia przekroczył Saylen. Kilka sekund po nim pojawił się Ribu. Spojrzałam na niego zdziwiona, a później przeniosłam wzrok na blondyna. Już otwierałam usta, ale Saylen uśmiechnął się i powiedział
- W gildii mieli niezły zdziw jak go zobaczyli, ale ich uspokoiłem. No… z drobną pomocą Erzy
Ribu podszedł do mnie i oparł przednie łapy o krawędź łóżka na którym leżał Fried. Spojrzał na niego smutno i szepnął
- Fried-san… - Patrzył na niego przez chwilkę a później zwrócił wzrok w moją stronę – On wyzdrowieje prawda Freya-san?
- Tak Ribu, na pewno – Powiedziałam, chociaż czułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Ribu wskoczył na łóżko na którym siedziałam i ułożył się obok mnie. Spojrzałam na niego i nagle uzmysłowiłam sobie coś istotnego. Poderwałam się na równe nogi i zawołałam
- O matko! Ian! Kompletnie zapomniałam o Ian’e! Muszę się nim zająć!  
Nagle poczułam dłoń na ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam Saylena. Blondyn uśmiechnął się do mnie tym swoim rozbrajającym uśmiechem, a później poczochrał mi włosy i przybliżył się do mnie
- Już się nim zająłem, nie martw się.
- Och… dziękuje, Saylen.
Usiadłam  z powrotem i spojrzałam na Frieda. Poczułam jak moje oczy znowu wilgotnieją
- Nie martw się Freya. Oni zdąrzą wrócić. Poradzą sobie we trójkę.
Kiwnęłam głową choć łzy nadal zbierały mi się w oczach. Nagle jednak coś mnie tknęło
- Trójkę? Przecież po tą roślinę poszli tylko Bixlow i Ever.
- I Makoto.
- Że co!? – Zawołałam zaskoczona. Saylen kiwnął tylko głową
- Gdy dowiedział się gdzie idą poleciał za nimi. Próbowałem go zatrzymać, ale wrzasnął, że musi to zrobić. Dla ciebie.
Walnęłam się ręką w czoło i westchnęłam. Ten cholerny idiota! Co on sobie myśli do cholery!? Jaki on jest niemożliwy! Zamknęłam oczy, a z pod moich powiek zaczęły wypływać łzy. „Dla mnie” Też coś! Zakryłam oczy dłońmi i poczułam jak Saylen jeszcze raz mierzwi mi włosy
- Będzie dobrze – powiedział po czym wyszedł.
Siedziałam tak dobre kilka minut. Gdy w końcu udało mi się nad sobą zapanować. Przetarłam oczy i spojrzałam na Frieda. Leżał spokojnie, ale przez jego twarz co jakiś czas przechodził grymas bólu. Ribu przytulił się do mnie, a ja pogładziłam go po grzbiecie. Nie wiedziałam ile czasu minęło, ale dla mnie trwało to niczym wieczność. Nagle… usłyszałam głos. Głos Makoto
- Freya!
Odwróciłam się gwałtownie. Po chwili w sali pojawił się Makoto, a zaraz za nim Ever i Bixlow. Cała trójka wyglądała na totalnie wykończoną. W dodatku ich ciuchy były podarte, a w niektórych miejscach nawet przypalone. Ponadto wszyscy mieli mnóstwo zadrapań.
Jednak cała trójka uśmiechnęła się do mnie, a Makoto wyciągnął przed siebie średniej wielkości zawiniątko szczelnie zamknięte
- Udało nam się!
Skoczyłam na równe nogi i zawołałam
- Naprawdę!? Co za ulga! Terasz szybko trzeba mu to podać!
- Ja się tym zajmę. – Odezwała się Arwena która właśnie się pojawiła. Wyciągnęła rękę przed siebie a Makoto podał jej zawiniątko. – Zaczekajcie tu na mnie. – I już jej nie było
Makoto wyszczerzył się do mnie radośnie, Bixlow oparł się plecami o ścianę wzdychając ciężko, a póżniej opadł na ziemię, natomiast Ever usiadła obok mnie. Spojrzałam na nią i powiedziałam, ze łzami w oczach
- Nawet nie wiem jak mam wam dziękować.
Brązowowłosa uśmiechnęła się do mnie i powiedziała
- Nie masz za co Freya.
Kiwnęłam głową i nic nie powiedziałam. Uśmiechnęłam się do niej tylko. Wtedy pojawiła się Arwena. Niosła w ręce parujący kubek z zielonym płynem.
- Trzeba mu to podać. Jeśli nie jest za późno powinien się szybko obudzić.
Razem z Arweną podeszłam do Frieda i z drobnymi trudnościami udało nam się zmusić mojego brata by to wypił. Fried zakaszlał i zacisnął oczy. Później rozluźnił się i znieruchomiał. Przez chwilkę nic się nie działo. Jednak gdy już zaczynało ogarniać mnie przerażenie, Fried nagle zadrżał a później gwałtownie otworzył oczy i poderwał się do siadu. Przez pomieszczenie przeszło zbiorowe westchnienie ulgi wydobywające się przynajmniej z trzech gardeł. Zielonowłosy spojrzał po nas wszystkich, jego wzrok zatrzymał się dopiero na mnie. Uśmiechnął się do mnie łagodnie, a ja zacisnęłam pięści i ku zdziwieniu wszystkich najpierw zdzieliłam go po głowie, a później mocno przytuliłam
- Ty idioto! – Krzyknęłam – Jak mogłeś zrobić coś takiego!? Masz pojęcie jak się o ciebie bałam!? Nigdy więcej nie rób takich numerów! Nie wasz się mnie znowu zostawiać, słyszysz!?
Poczułam jak mój brat obejmuje mnie ręką
- Jasne Freya. Zrozumiałem. Nie zostawię.
Puściłam go i uśmiechnęłam się. On odwzajemnił uśmiech i w tej samej chwili na jego łóżko wskoczył Ribu
- Fried-san! Jesteś cały! – Ribu zawzięcie lizał go po twarzy, a on tylko się zaśmiał
- Też się cieszę Ribu.
Ribu ułożył się wygodnie obok Frieda, a zielonowłosy spojrzał na swoich przyjaciół z drużyny
- Gdy byłem nieprzytomny, słyszałem wszystko co się tu działo. Uratowaliście mi życie. Nie wiem jak mam wam podziękować
Bixlow zaśmiał się głośno i machnął ręką.
- Nie ma o czym mówić
Jego lalki zawirowały w powietrzu, a później okrążyły głowę Frieda wciąż powtarzając „ Nie ma, nie ma” Ever uśmiechnęła się do Frieda i kiwnęła głową. Makoto stanął obok mnie i wydarł mi się do ucha
- Freyuuuuś! Ja też pomogłem jakby nie patrzeć. Nie zamierzasz mi podziękować!? Może tak? – Makoto pochyli się w moją stronę z zamiarem pocałowania mnie, ale ja odepchnęłam go i zdzieliłam po głowie
- Ani mi się waż! Ciebie nikt o pomoc nie prosił!
Makoto spojrzał na mnie zły i zrobił naburmuszoną minę. Westchnęłam i powiedziałam
- A jednak… dziękuje ci za pomoc. – Po tych słowach pocałowałam go w policzek. Makoto uśmiechnął się niemal od ucha do ucha i wyglądał jakby miał zaraz zemdleć ze szczęścia. Cały w skowronkach wypadł z sali drąc się przy tym niemiłosiernie.  Westchnęłam. Fried spojrzał na mnie a później powoli zaczął podnosi się z łóżka. Czym prędzej podbiegłam do niego i spytałam
-  Dobrze się czujesz? Ty chyba powinieneś trochę odpocząć
- Wiesz, tak naprawdę to czuję się całkiem dobrze.
- Nie ma co się martwić. – Odezwała się Arwena. – Aeonium całkowicie go wyleczyło. Za kilka minut powinien w ogóle przestać czuć, że coś było nie tak.
Fried spojrzał na Arwenę i powiedział
- Tobie też powinienem podziękować. Gdyby nie twoja wiedza byłoby po mnie.
Czarnowłosa nie powiedziała nic tylko uśmiechnęła się prawie niewidocznie i wyszła. Fried stanął obok mnie i uśmiechnął się. Bixlow podniósł się z ziemi na której siedział dotychczas, Ribu zeskoczył z łóżka, a Ever wstała i podeszła do nas. Kilka sekund później całą piątką ruszyliśmy do holu gildii. Gdy tylko się tam pojawiliśmy wzrok wszystkich spoczął na nas a raczej na moim braciszku. Ten uśmiechnął się do nich, a wtedy gildia niemal zatrzęsła się od ogłuszających wiwatów i dzikich krzyków. Jednak największą sensację wzbudziła Mira, która natychmiast znalazła się przy nas, rzuciła się Fried’owi na szyję i pocałowała go prosto w usta. Dopiero wtedy w gildii zrobiło się głośno. Oczywiście jak to w Fairy Tail to wszystko szybko przerodziło się w imprezę. Oczywiste jest też to, że gdy tylko Mira puściła mojego braciszka, Lisanna, Yue, Lucy i Levy natychmiast porwały białowłosą i zaczęły zalewać potokiem słów z którego ciężko było rozróżnić jedno zdanie gdyż wszystkie cztery mówiły na raz. W końcu zlitowałam się nad Mirą  i podeszłam do nich.
- Dziewczyny spokojnie. Nie wszystkie na raz  
I tak oto nasza szóstka zaczęła plotkować i snuć domysły na temat obecnych i przyszłych par jakie mogą powstać w gildii
- To jest pewne, mówię wam! – powiedziała Levy uśmiechając się radośnie
- No nie wiem – Lucy pokręciła głową. Uśmiechnęłam się i powiedziałam
- Zgadzam się z Levy! Co więcej powiem wam, że raz przyłapałam ich na tym jak się całowali!
Wszystkie dziewczyny oprócz Lucy wydały z siebie głębokie westchnienie zachwytu. Blondynka natomiast była lekko mówiąc w szoku
- Niemożliwe!
- Możliwe, możliwe! – Kiwnęłam głową
- Gray i Juvia… Czyli Juvia w końcu osiągnęła swój cel!
- No dobrze, ale pomówmy teraz o tobie Lucy. A właściwie o tobie i Natsu. – zasugerowała Levy patrząc na swoją blondwłosą przyjaciółkę
Lucy zrobiła się czerwona niczym burak, a my patrzyłyśmy na nią wyczekująco
- O-o co ci właściwie chodzi? – Spytała blondynka patrząc to na jedną to na drugą.
- No jak to o co? Przecież widać, że was do siebie ciągnie
- Wcale nie! – Zaprzeczyła pośpiesznie Lucy. Zachichotałam podobnie jak reszta dziewczyn. Yue spojrzała na Levy złośliwym wzrokiem i odezwała się
- A tak właściwie Levy… jak ci się układa z Gajeel’em?
Tym razem to twarz Levy przybrała kolor dojrzałego pomidora. Niebiesko włosa kilka razy otwierała i zamykała usta jakby chciała coś powiedzieć, ale chyba nie za bardzo wiedziała co. Yue zaśmiała się głośno, a pałeczkę przejęła Mira
- Yue nie wyżywaj się na Levy, tylko lepiej powiedz gdzie ty i Bixlow poszliście ostatnio na randkę
Yue tak gwałtownie obróciła się w stronę Miry, że mało nie spadła z krzesła. Natomiast my wydałyśmy z siebie okrzyk zachwytu, a ja pochyliłam się w stronę Yue i spytałam
- Byłaś z nim na randce!? Czemu ja nic o tym nie wiem!?
- Przecież wiesz… - wydukała Yue patrząc w ziemie czerwona niczym burak – to tylko przez tą przysługę Ariany. Bixlow musiał się jej odwdzięczyć, a ona poprosiła właśnie o to… to dlatego…
- No ale chyba nie powiesz, że ci się nie podobało, co? – dopytywałam z szerokim uśmiechem
Yue spojrzała na mnie spod byka i nic nie powiedziała. Ale widząc, że cała nasza piątka patrzy na nią wyczekująco skrzywiła się i wybełkotała coś bardzo, bardzo cicho, tak, że nawet nie mogłyśmy rozróżnić słowa
- Co mówiłaś? Nie słyszałam – Powiedziałam uśmiechając się do niej szeroko. Yue jeszcze raz spojrzała na mnie spod byka, a później zacisnęła oczy i krzyknęła
- Było świetnie! Zajebiście wręcz! Z chęcią bym to powtórzyła! I się cholera jasna, chyba zakochałam! – Yue zatkała sobie usta ręką i szybko spojrzała po nas. Chyba nie zamierzała powiedzieć tego ostatniego zdania. Z resztą widząc niebezpieczne błyski w naszych oczach chyba zaczęła tego żałować
- Oooooh! – Te dźwięk utonął we wrzawie jakie panowała w gildii. Wszystkie pięć spojrzałyśmy na Yue, a ta tylko przenosiła wzrok z jednej na drugą – Yue-się-zakochała! – Wyrecytowałyśmy wszystkie na raz. Białowłosa spojrzała na nas wzrokiem godnym bazyliszka i warknęła
- A spróbujcie o tym komuś powiedzieć, to was zabije! Wszystkie po kolei!
- Jasne, jasne. – Powiedziała Lisanna uśmiechając się złośliwe – Nikt się od nas nie dowie. A zwłaszcza Bixlow
Zaśmiałyśmy się głośno, a Yue parzyła tylko na nas spod byka. W końcu spojrzała na mnie i powiedziała
- Freya, teraz twoja kolej
Przestałam się śmiać i spojrzałam na nią podejrzliwie
- Co masz na myśli?
Yue wciąż jeszcze lekko czerwona uśmiechnęła się złośliwie
- Jak tam ci się układa z Laxusem?
Teraz to moja twarz stała się cała czerwona. Dziewczyny spojrzały na mnie niczym sępy, a ja wymamrotałam
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nic więcej.
- Aha, jasne. – Głos Yue aż ociekał od sarkazmu – Jak wy jesteście tylko przyjaciółmi to ja jestem królową Fiore!
Spojrzałam na nią złośliwie i spytałam
- Kiedy zostałaś koronowana?
- Freya! Nie zmieniaj tematu!
- Nie zmieniam…
- No więc? – Dopytywała Mira – Coś jest między wami?
- Powietrze chyba
Yue przewróciła oczami, Lisanna i Levy westchnęły ciężko, a Lucy spojrzała na mnie unosząc jedną brew. Mira natomiast mówiła dalej
- Ale Freya! Przecież miedzy wami iskrzy!
Dziewczyny parsknęły śmiechem na to zdanie.
- Cóż, to nic dziwnego skoro Laxus używa magi błyskawic
- Argh! – Warknęła Yue i spojrzała na mnie krytycznie – Dziewczyno gdzie ty masz oczy!?
- Nad nosem
- Wrrr!
- Nie warcz bo się w wilka zmienisz. Po za tym to moja działka
- Aaaa! – Wrzasnęła Yue, że aż podskoczyłyśmy – No naprawdę nie mam już do ciebie sił! Czy ty naprawdę nie widzisz jak pan iskierka na ciebie patrzy!?
- Pan iskierka? – Spytałam unosząc jedną brew. Yue machnęła ręką
- Ariana tak na niego mówi. Nie ważne! Ty naprawdę nic nie widzisz? Przecież on gapi się na ciebie przy każdej możliwej okazji!
- Bzdura – Mruknęłam
Yue opadła na krzesło i załamała ręce. Spojrzała po twarzach dziewczyn i powiedziała
- Poddaje się.  
- Może zmieńmy temat co? – Zasugerowałam i rozejrzałam się po gildii. Mój wzrok spoczął na osobie która właśnie przekroczyła próg – O! Erza. Czy Erza ma kogoś?
Levy, Lucy, Mira i Lisanna spojrzały po sobie niepewnie. Ja i Yue popatrzyłyśmy na nie pytająco. Po chwili Mira odezwała się
- Jest ktoś taki… nie należy do Fairy Tail. Z pewnych przyczyn on nie może być w jednym miejscu przez dłuższy czas więc widują się dość rzadko.
- Co nie zmienia faktu, że Erza jest w nim zakochana po uszy – zachichotała Levy
- Oooo! A kto to właściwie jest? – Spytałam zaciekawiona
- Coż… nie jestem pewna, czy możemy wam powiedzieć.  – ciągnęła Mira - Wiąże się z nim dość długa historia. Ale jestem pewna, że prędzej czy później ją poznacie
Kiwnęłam głową, nie drążąc dalej tematu. Nagle mój wzrok przykuło coś co sprawiło, że uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Szturchnęłam Lisannę która siedziała najbliżej mnie i wskazałam w tamto miejsce. Po chwile wszystkie patrzyłyśmy na komiczną scenę rozgrywającą się niedaleko wejścia do gildii. Otóż stała tam Ever(już zdążyła się przebrać i opatrzyć sobie rany), która cała czerwona na twarzy wrzeszczała na Elfmana. Łatwo było wywnioskować, że białowłosy usilnie starał się ją za coś przeprosić co jednak było trudne zważając na to, że co chwila obrywał po głowie wachlarzem brązowowłosej. Niestety z tej odległości nie rozumiałyśmy nic z tego co mówili. W końcu Ever odwróciła się na pięcie i ciskając gromy na każdego kto stanął jej na drodze ruszyła przed siebie. Elfman próbował ją zatrzymać dalej ją przepraszając, ale ona nawet na niego nie spojrzała. Odwróciłam się do dziewczyn nie mogąc zapanować nad uśmiechem
- Co myślicie? Mira? Lisanna? Coś czuje, że wasz brat się zakochał.
Siostry spojrzały na siebie po czym Lisanna zachichotała, a Mira uśmiechnęła się
- Też mi się tak wydaje. Choć nie jestem pewna czy Evergreen byłaby zadowolona z tego powodu.
- Pffff! – Moje parskniecie po sekundzie przerodziło się w głośny śmiech – Żartujesz? Ona byłaby w siódmym niebie! Za cholerę się nie przyzna, ale na kilometr widać, że się w nim zakochała!Wierzcie mi. Spędzam z Raijinshuu mnóstwo czasu więc widzę to i owo
Lisanna i Mira spojrzały na siebie, a ta pierwsza powiedziała
- Może i masz racje.
W tym właśnie momencie koło nas pojawił się Bixlow. Wyglądał na… kompletnie pijanego. Jego lalki latały dziko w tę i z powrotem, a on sam chodził jakoś koślawo.
- Dziewczyny, co wy tak tu siedzicie?! No dalej! Dołączcie do zabawy!
Parsknęłam śmiechem i wstałam
- Skoro nalegasz.
Już po chwili cała gildia, łącznie z nami, plus drużyna Białych Piór była całkowicie spita. Nawet Fried, który powinien sobie dzisiaj darować. Cóż, Arwena powiedziała, że to nic złego i że Aeonium całkowicie go wyleczyło, ale ja nadal się o niego martwiłam. Więc tak jak mówiłam wszyscy byli całkowicie pijani, a co za tym idzie wyczyniali przeróżne dziwaczne i głupie rzeczy. Na przykład Grey klęczał na stole i recytował jakieś ckliwe wiersze gestykulując przy tym niesamowicie. Van stwierdził, że nie będzie od niego gorszy i się dołączył. Juvia skakała w okół nich podekscytowana aż w końcu przyłączyła się i recytowali razem. Ever która chyba cały czas była wściekła siedziała przy barze i co chwila tylko dolewała sobie sake. W pewnym momencie odwróciła się gwałtowni i cisnęła swoim wachlarzem przez pół gildii trafiając tym samym prosto w Elfmana. Ten już też całkowicie spity podszedł do niej i oboje zaczęli się tak zawzięcie kłóci, że wszyscy pouciekali im z drogi. Gajeel wlazł na scenę i zaczął śpiewać grając na gitarze. Szczerze mówiąc nigdy nie słyszałam czegoś równie beznadziejnego. Jednak nikomu to nie przeszkadzało. Będąc tak pijanymi uznali to pewnie za wyborną muzykę. Saylen w otoczeniu kilku dziewczyn tańczył dość dziwny taniec. Wyglądało raczej jakby się od czegoś odpędzał. Cana i Hal postanowili urządzić konkurs w piciu.
- No dawaj! Zobaczymy na co cię stać! – Zawołał Hal stawiając przed nimi dwie butelki sake.
- Ohh! Nie wygrasz ze mną nawet nie próbuj!
- A jednak spróbuję!
- Haha! Lubię cię Hal!
- I wzajemnie Cano!
Po tych słowach oboje chwycili za butelki i wypili je prawie jednym haustem. Spojrzeli na siebie z uśmiechem i chwycili za kolejne butelki. Już po chwili na stole przed nimi leżało chyba z piętnaście butelek. A oni nadal nie mieli dość. Już mieli sięgnąć po następne butelki, ale nagle przez ich stół przeleciał Natsu. Przejechał po blacie i spadł na ziemie kawałek dalej. Sekundę później podniósł się jednak i wrzasnął
- Pożałujesz!
 Po tym rzucił się na nawet nie wiem kogo. Cana i Hal spojrzeli na siebie, a później niebieskowłosy położył głowę na stole i uśmiechnął się do niej w powalający sposób
- Co powiesz na remis?
- Tym razem ci daruje.
Dalej zobaczyłam Lucy i Juvię które ostro się o coś kłóciły bo aż szarpały się za włosy. Miki i Michi upatrzyły sobie na cel Max’a i obie jednocześnie próbowały z nim zatańczyć. Bixlow porwał Yue i teraz tańczył z nią kręcąc nią niesamowicie. Ale jej najwidoczniej się to bardzo podobało. Selena odpędziła wielbicielki Saylen’a i teraz sama się do niego kleiła. Makoto właśnie został znokautowany – przeze mnie- gdyż znów próbował mnie pocałować. Nagle uświadomiłam sobie iż brakuje nam tu tylko jednej osoby. Laxusa! Zrobiłam smutną minkę (Merlinie, czemu ja muszę pamiętać co robiłam po pijaku!?) i podeszłam do Miry, która właśnie próbowała namówić Frieda by z nią zatańczył
- Miruś, czy Laxus jest na misji?
Białowłosa zamyśliła się przez chwilkę, a później pokręciła głową
- O ile dobrze pamiętam to nie.
- To gdzie on jest?! – Rzuciłam raczej do siebie niż do niej i odeszłam. Zgarnęłam dwie butelki sake i wyszłam przed gildię. Zobaczyłam Ian’a stającego przed gildią. Na grzbiecie miał koc żeby nie było mu zimno. Saylen naprawdę się nim zajął. Byłam mu za to wdzięczna zwłaszcza, że padał śnieg. Podeszłam do konia i oparłam o niego głowę.
- Och słodki Wenusie… rano będę żałować, że tyle wypiłam. – po tych słowach przyłożyłam butelkę do ust i wypiłam połowę zawartości. Uśmiechnęłam się szeroko i ruszyłam ulicą Magnolii bez konkretnego celu. Szłam po prostu przed siebie nucąc pod nosem jakąś głupią piosenkę. Gdy wypiłam do końca drugą butelkę od razu poczułam, że to był błąd. Przeholowałam. Zakręciło mi się w głowie i przeżyłam niemiłe spotkanie z podłożem. O cholera! Nie jest dobrze! Tylko tyle zdążyłam pomyśleć, zanim wszystko zrobiło się ciemne.


W następnym rozdziale:

„Przekręciłam głowę w bok, bo na nic więcej nie miałam sił. Byłam w jakimś nieznanym mi pokoju. Podniosłam się do siadu wzdychając ciężko. Moja biedna głowa! Nagle drzwi pokoju otworzyły się i na widok osoby która weszła zrobiłam zaszokowaną minę.
- W końcu się obudziłaś. Jest już prawie południe.”



„Fried lustrował mnie wzrokiem przez pewien czas, a później kiwnął głową
- A ty co tu robisz? – Spytałam
 Mój braciszek wyglądał na szczerze rozbawionego tym pytaniem.”




„Zniechęcało mnie tylko jedno… cena! Uhh… nie mam tyle pieniędzy! A więc… muszę wziąć jakieś zlecenie! Dobrze płatne!”