poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 1: Nieproszony Gość



Macarov wpatrywał się we mnie z szokiem wymalowanym na twarzy. Zresztą nie tylko on. Białowłosa dziewczyna stojąca za barem, z wrażenia mało nie upuściła talerzy, które miała w ręce. Inni członkowie gildii stojący niedaleko, także wpatrywali się we mnie z niedowierzeniem. Hmmm… wygląda na to, że Friedzio im o mnie nie wspominał. Widocznie się mnie wstydzi, idiota!
Uwagę Macarova przykuło coś za mną i nagle oprzytomniał. Już miał się odezwać ale powstrzymał go głos który rozległ się tuż za moimi plecami.
- F-Freya…?
Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam zielonowłosego chłopaka. Brutusie kochany, szatanie prze-okrutny, latający potworze spaghetti!!! Co on do jasnej anielki zrobił z włosami!? Czy jego piorun trzasnął, że mu takie antenki stoją!? W każdym razie, i tak nie miałam żadnych wątpliwości, że to właśnie Fried.
Za nim stały jeszcze dwie osoby. Brązowowłosa dziewczyna z okularami na nosie i wachlarzem w dłoni, oraz chłopak… nie byłam pewna jak go opisać. W każdym razie strojem przypominał trochę rycerza. Miał przyłbicę i długi płaszcz, a koło niego latały dziwne drewniane lalki.
Spojrzałam na Frieda i… bez ceregieli zdzieliłam go po głowie. Jego towarzysze spojrzeli na mnie w szoku, podobnie jak inni członkowie gildii.
- Ty idioto! Czemuś nie dawał znaku życia, cholero jedna!? Ty wiesz jak ja się o ciebie martwiłam?! I coś ty z włosami zrobił!? Piorun cię trzasnął, czy co?!
Mój braciszek nawet nie przejął się, że walnęłam go w łeb. Patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami, w których już po chwili zaczęły zbierać się łzy. O nie… W następnej chwili– nim zdążyłam zareagować - byłam miażdżona w niedźwiedzim uścisku, a mój braciszek darł się wniebogłosy:
- Freeeeya! Oh Freeeeya! Tak mi ciebie brakowało!
W tej chwili mało nie parsknęłam śmiechem, widząc miny przyjaciół Frieda. Chyba takie zachowanie mojego braciszka to dla nich nowość. Miałam ochotę parsknąć śmiechem, ale… powoli zaczęło mi brakować powietrza
- Fried… idioto… nie mogę… oddychać… DUSISZ MNIE OŚLE!!! – Znowu zdzieliłam go w łeb, co poskutkowało jak należy, bo w końcu mnie puścił.
Rozmasował sobie obolałe miejsce, a potem uśmiechnął się do mnie radośnie. Odwzajemniłam uśmiech.
- Oj Fried, Fried… mi też ciebie brakowało – Przytuliłam go, ale nie łamiąc mu przy tym kości. Tak ja on to próbował zrobić ze mną. Poważnie chyba coś mi w barku przeskoczyło!
- Więc wy naprawdę jesteście rodzeństwem? – Wtrącił się mistrz Macarov i w tej chwili uświadomiłam sobie pewną istotną rzecz. Wszyscy, absolutnie wszyscy w gildii się na nas gapili. Nie lubię jak się na mnie gapią! Zaczerwieniłam się lekko, ale postanowiłam się nie wydzierać.
Odwróciłam się do Macarova.
- Tak jesteśmy, ale… o tym później. Teraz mam jedną maleńką prośbę. O ile to nie kłopot chciałabym dołączyć do FairyTail
Puściłam oczko do Frieda i… parsknęłam śmiechem. Miał minę jakby się upił. Słownie miał banana na buźce. Mistrz Macarov uśmiechnął się niemal od ucha do ucha, stanął na blacie baru i rozłożył szeroko ręce.
- Ależ to żaden kłopot! Zawsze z radością witamy nowych towarzyszy! Dzieciaki, przywitajmy radośnie naszą nową przyjaciółkę!
Jak na rozkaz wszyscy zaczęli klaskać, wiwatować i drzeć się wniebogłosy.  Przyjaciółkę mówisz, mistrzu? Już? Jeszcze mnie nie znacie ludzie! Interesująca ta gildia. Zaśmiałam się i z ciekawością wbiłam spojrzenie w towarzyszy Frieda. To jakby przypominało mojemu braciszkowi o dobrych manierach, bo zaraz oprzytomniał.
- Freya, poznaj moich towarzyszy z drużyny. To Bixlow i Evergreen – zwrócił się do mnie. Odwrócił się do przyjaciół. - Bixlow, Evergreen to moja młodsza siostra Freya
- Miło mi was poznać! – Uśmiechnęłam się do nich.
- Witaj w naszych skromnych progach dziecino! – Zawołał Bixlow wywalając język na wierzch. Już lubię tego gościa! Przy okazji mogłam się zorientować, że ma znak gildii w dość nietypowym miejscu.
- Mi też jest miło. Fried nigdy nie mówił, że ma siostrę – Evergreen spojrzała na mojego braciszka unosząc jedną brew, a ten zaśmiał się nerwowo i wzruszył ramionami.
- Pewnie się mnie wstydzi, drań! – Dałam zielonowłosemu kuksańca w ramie.
- Nie! Wcale nie! – Zaprzeczył pośpiesznie – Po prosu, nie było kiedy…
- Dobra już! Nie przejmuj się! Ja… - Jednak nie dane mi było dokończyć, bo czyjaś ręka złapała mnie w pasie i już po chwili znalazłam się na blacie baru. Obok mnie stał mistrz Macarov.
- Jestem pewny, że każdy chciałby się czegoś dowiedzieć o naszej nowej towarzyszce! Może przedstawisz się jeszcze raz i opowiesz co nieco o sobie?
Oczy wszystkich zwróciły się na mnie. Uśmiechnęłam się. Przedtem wspomniałam, że nie lubię jak się na mnie gapią. Chyba murze to nieco sprostować. Nie lubię gdy się na mnie gapią gdy nie myślę o tym co robię, gdy ponoszą mnie emocje, tak jak przed chwilą gdy witałam się z moim braciszkiem. Czuję się wtedy jak zwierzę w zoo. Co innego obecna sytuacja. Nie mam tremy przed występami na scenie czy gdy mam odpowiadać na pytania. Czuję się wtedy swobodnie.
- Oczywiście nie ma problemu! Nazywam się Freya Justin, jestem młodszą siostrą tego idioty tutaj. – Kciukiem wskazałam na Frieda który wyszczerzył się w moim kierunku. – Ale to już wiecie. Cóż mogę o sobie powiedzieć? Lubię słuchać wszelkiego rodzaju muzyki. Od muzyki klasycznej, po stary dobry rock.  Uwielbiam rysować i czytać. Posługuję się magią Wilczego Ryku.
- Wilczego Ryku? Nigdy się słyszałam o takiej magii – wtrąciła białowłosa dziewczyna
- To bardzo stara magia. Prawie wszyscy o niej zapomnieli. Na świecie jest już bardzo mało magów posługujących się tą magią. Nie dziwne, że o niej nie słyszałaś.  – Wyjaśniłam.
- A na czym ta magia polega? – Spytał jakiś granatowowłosy chłopak, który miał na sobie… same bokserki? Dziwne. Mniejsza z tym. Zamyśliłam się przez chwile, a potem powiedziałam:
- Raczej trudno wyjaśnić na czym polega ta magia. Hmm… jakby się zastanowić, to trochę przypomina magię Smoczych Zabójców, ale nie jest taka sama. Oprócz tego znam się także trochę na magii run i znam podstawy kilku innych magii, ale nie używam ich zbyt często. Skupiam się na Wilczym Ryku
Przez kolejne kilka minut jeden przez drugiego zadawali mi pytania. Ale czerwonowłosa dziewczyna, nosząca zbroję odezwała się tylko raz:
- A właściwie co się stało, że ty i Fried przez tyle lat byliście rozdzieleni?
Uśmiech zszedł mi z twarzy. Kątem oka spojrzałam na Freida, który zacisnął pięści i zamknął oczy. Jestem pewna, że teraz przypomina sobie to co zdarzyło się dziesięć lat temu i aż gotuje się ze złości na wspomnienie tamtych dni. Westchnęłam i już zaczerpnęłam oddech, by opowiedzieć na pytanie, gdy nagle poczułam w powietrzu dziwnie słodkawy zapach, w którym można było wyczuć coś nietypowego. Zapach krwi i róż pomieszany ze sobą.
Momentalnie spojrzałam na Frieda, a on na mnie. Byłam pewna, że on też rozpoznał tą woń. Spojrzeliśmy na drzwi wejściowe i w tej samej chwili pojawił się w nich ON. Stwór o tułowiu lwa oraz głowie i skrzydłach orła. Innymi słowy w drzwiach stał gryf.
Cholera jasna!
Nie sądziłam, że po tak długim czasie będę mnie ścigać! Wszyscy członkowie gildii już stanęli w pozycjach obronnych, ale ja ich powstrzymałam.
- Nie! Ja się nim zajmę! To coś przylazło tutaj za mną, więc ja się tego stąd pozbędę!
Zeskoczyłam z blatu i ruszyłam w stronę Gryfa, ale na mojej drodze stanął Fried. Dlaczego mnie to nie dziwi?
- Zwariowałaś!? Nie pokonasz Shina sama!
Poklepałam go po ramieniu, a potem powiedziałam:
- Nie martw się. Pokonałam Rexusa poradzę sobie z Shin’em.
Mina mojego braciszka w tej chwili – bezcenna. Patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami nie wierząc własnym uszom.
- P-pokonałaś Rexusa?! – spytał z niedowierzeniem.
- Tak, nie było to takie trudne. Jestem pewna że ty pokonałbyś go z łatwością. Wykiwałeś go mając zaledwie dziesięć lat, więc i teraz na pewno byś sobie z nim poradził
Po tych słowach wyminęłam go i ruszyłam w stronę Gryfa.
Poradziłam sobie z Rexusem, który był Minotaurem to i z Gryfem byłam w stanie sobie poradzić. Nasz ojczulek uwielbia trzymać takie stwory jak domowe zwierzątka.
Stanęłam naprzeciwko Gryfa a ten spojrzał na mnie i odezwał się ochrypłym głosem
- Freya! Ty bezużyteczna smarkulo, źle zrobiłaś, że uciekłaś! Pan Faust jest wściekły! Gorzko pożałujesz jak już wrócisz! A teraz zabieram cię z powrotem!
- Po moim trupie! – Warknął Fried do gryfa i stanął obok mnie.
Shin aż cofnął się o krok gdy go zobaczył!
- Fried! – Sapnął z niedowierzeniem, jednak już po chwili patrzył na niego z nienawiścią w oczach – Powinieneś być martwy od dziesięciu lat! Rexus cię zabił!
- Jak widzisz, nieźle się trzymam jak na nieżywego. A teraz wynoś się stąd!
- Najpierw cię wykończę!
Gryf zamachnął się na Frieda, ale ten odskoczył. Ja w tym samym czasie przeszłam do działania.
- Ryk Śnieżnego Wilka! – W stronę gryfa wystrzelił strumień lodowatego śniegu, który skutecznie wypchnął go na zewnątrz gildii. Shin przekoziołkował kilka razy w tył, ale szybko się podniósł.
Właśnie o to mi chodziło z tym podobieństwem do Smoczych Zabójców. Ryki których mogę używać przypominają ryki Smoczych Zabójców.
Nie czekając aż Gryf zaatakuje wykrzyknęłam kolejną formułkę:
- Pazury diamentowego wilka!
Natychmiast na moich rękach wyrosło szare futro, a palce zmieniły się w diamentowe pazury
Podbiegłam do gryfa i zaatakowałam go, raniąc go bardzo dotkliwie w łapę. Przy okazji rozharatałam mu lewe oko. Shin wrzasnął z bólu i z niesamowitą siła uderzył mnie łapą, co skończyło się tym, że przeleciałam kilka metrów i wylądowałam na ścianie jednego budynku. Ku mojej jakże wielkiej radości okazało się, że nie mogę wstać bo gryf swoim atakiem tak bardzo ranił moją nogę, że widziałam swoją własną kość.
Gryf podszedł do mnie i zamachnął się na mnie łapą. Zacisnęłam powieki, myśląc, że to koniec gdy nagle…
- Yami no Ekurityūru: Itami!
W stronę gryfa poleciało kilka wiązek fioletowego światła. Gdy dosięgły celu, gryf zaczął wyć z bólu.
Fried stanął przede mną. Cóż nie zdziwiło mnie to.
- Dzięki – mruknęłam.
- Mówiłem ci, że sama sobie nie poradzisz. Ale na szczęście… nie jesteś sama.
I wtedy stało się coś czego naprawdę się nie spodziewałam. Do walki z gryfem ruszyli Bixlow i Evergreen, a sekundę po nich… Matko Święta! Wszyscy, absolutnie wszyscy członkowie gildii, którzy akurat teraz w niej byli! Może ich nie znam ale już wiem, że ci ludzie są niesamowici. Shin nie umiał się oprzeć tak dużej liczbie ataków więc wzbił się w powietrze, ale zanim odleciał rzucił jeszcze do mnie i Frieda:
- Jeszcze się z wami policzę! – I już go nie było.
Fried uklęknął obok mnie i spojrzał na moją nogę.
- Nie wygląda to dobrze.
- Nie! Już nie takie rany miałam! Nic mi nie bę… - Nie dokończyłam, bo nagle zobaczyłam mroczki przed oczami. Świat nagle zawirował i jak przez mgłę docierały do mnie jeszcze krzyki Frieda. A potem nie słyszałam już nic. Zemdlałam.

***



W następnym rozdziale:

Raz… dwa… trzy… Blat przed którym siedziałam miał trzy pęknięcia. Miał też sześć klejących plam, a w siedmiu miejscach schodziła farba. Na suficie były cztery pajęczyny i błąkały się tam dwa pająki, tworzące nowe sieci, były tam też trzy dziury, które powstały kilka dni temu gdy Natsu po raz koleiny próbował walczyć z Gildartsem. Oj tak, nudziłam się jak nie wiem!
Znudzona położyłam głowę na blacie baru i westchnęłam już któryś raz z kolei. Mira która korzystając z chwili wolnej od klientów przecierała szklanki, spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Wszystko dobrze Freya? – zapytała z troską.”

4 komentarze:

  1. Tak w ogóle to czemu tu tak mało komci?! No ja się pytam! Co do notki to chyba znasz moją opinie. Ale wiesz... Ten latający potwór spaghetti to mnie powalił! I w ogóle to trza było tą "ludzką trawę" mocniej zdzielić to by się oduczył^^.
    Hmm... Co jeszcze? No ten... Kolejny raz się zastanawiam co tu tak mało osób... No mniejsza już! Pozdrawiam bardzo serdecznie i do następnej notki!

    PS. Mam nadzieję, że do tego czasu sporo osób tu zaglądnie :P
    A-chan

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, trafiłam na Twojego bloga przypadkowo. Jest mało blogów o tematyce Fairy Tail, ale ten jest boski! (Sama myślę o napisaniu opowiadania o FT) Piszesz świetnie, czyta się przyjemnie ;) Będę tutaj zaglądać, i dodaję Cię do linków u siebie. Ciekawią mnie dalsze losy Freyi (dobrze napisałam?:d) i magów Fairy Tail. Zapowiada się ciekawa historia! Pozdrawiam i czekam na następny rozdział. ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć.Trafiłam tu przez bloga A-chan co prawda nie bardzo znam się na Fairy Tail, no cóż nie moje klimaty, jednak postanowiłam przeczytać twoje opowiadanie.I jak widać dobrze że dałam ci szansę bardzo podoba mi się ta historia, i myślę ze będę czytać to dalej.
    Pozdrawiam Yuuki Shi Kurama vel Anabella ,,Bella'' Black

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z innymi ^^ Historia zapowiada się ciekawie ;) Nie natrafiłam jeszcze na bloga w którym Freed był by głównym bohaterem ^^ Po przeczytaniu prologu, sądziłam że rozdziały będą krótkie, ale nie zawiodłam się. Piszesz dość obszernie, ale nie za dużo w dodatku z mała nutą humoru w tle ;D Jestem ciekawa dalszego ciągu. Ciekawy pomysł na magię, no siostra Freeda *O* Bardzo ją polubiłam !

    OdpowiedzUsuń