- Ahhhh!
Kolejna dobrze wykonana robota! – przeciągnęłam się z uśmiechem. Moja noga była
już w pełni sprawna z czego byłam niezmiernie zadowolona. Właśnie wracałam z
misji, którą wykonałam razem z drużyną Raijinshuu
- Twoja
magia jest zadziwiająca – skomentował Laxus, a ja uśmiechnęłam się
- Uznam to
za komplement
- Ależ
oczywiście, to był komplement
Zaśmiałam się. Naprawdę,
naprawdę dobrze czuję się w ich towarzystwie. Lubię wszystkich z gildii, ale
ich zdecydowanie najbardziej! Wychodziliśmy właśnie z ruin miasta Rox. Naszym
zadaniem było odnalezienie cennych klejnotów w ruinach. Nasz zleceniodawca
przybył tu z nami więc nie musieliśmy się fatygować by zanieść mu klejnoty. Oczywiście
musieliśmy natknąć się na zbójów którzy mieli nadzieje na łatwy zarobek, ale
nie byli dla nas żadnym wyzwaniem. Szłam kilka kroków za resztą i podziwiałam
krajobraz. Dzisiaj była wyjątkowo ładna pogoda. Nagle usłyszałam za sobą krzyk
- Freeeya!
Frey! Freyusia! Kochana moja!
-
Freya-san!
Nie dane mi było się nawet
odwrócić, bo już po chwili zostałam przygnieciona do ziemi przez białowłosą
dziewczynę, która zaczęła mnie przytulać. Obok nas skakała mała, siedmioletnia
dziewczynka, o takich samych białych włosach.
- Yue
zejdziesz ze mnie łaskawie!? – wydarłam się, a białowłosa natychmiast ze mnie
zeszła i pomogła mi wstać
- Wybacz
Freya! – zaśmiała się dziewczyna
-
Freya-san! - Do mojej nogi przykleiła
się dziewczynka i wyszczerzyła się do mnie
- Miło cię
widzieć Ariana. – uśmiechnęłam się.
Odwróciłam się do lekko zdezorientowanej drużyny Raijinshuu i powiedziałam
- Poznajcie
Yue i Arianę, moje przyjaciółki. Uczyły się ze mną magii Wilczego Ryku u tego
samego mistrza. Yue, Ariana to są moi przyjaciele z gildii Laxus, Evergreen,
Bixlow i mój brat Fried
- Ooo! A
więc to jest ten twój brat o którym tyle słyszałam
Yue, podeszła do Frieda i
zmierzyła go od stup do głów. Patrzyła się na niego lekko przymrużonymi
powiekami podparta pod boki. Fried najwyraźniej czuł się nieswojo bo cofnął się
o krok. Nagle Yue wyprostowała się, uśmiechnęła się szeroko, a w jej oczach pojawił się niebezpieczny
błysk. Oho… już wiedziałam, jaki zaraz padnie tekst
- Łaaaa!
Aleś ty śliczny!
Westchnęłam. Właśnie. Fried
najwyraźniej poczuł się jeszcze bardziej nieswojo, bo odsunął się trochę od niej
i zaczerwienił się lekko
- Em…
dzięki… - Wydukał Fried, najwyraźniej nie wiedząc co powiedzieć. Aż mi się go
trochę żal zrobiło. Teraz białowłosa obrała sobie za cel Laxusa. Przyjrzała mu
się tak samo jak Friedowi, ale on najwyraźniej nic sobie z tego nie robił.
Potem ponownie się uśmiechnęła a w jej oczach pojawił się jeszcze większy błysk
- Łaaa! Ty
też jesteś śliczny. Nawet bardzo!
Laxus wyprostował się z
godnością i posłał jej uśmiech. Westchnęłam ponownie. Amant od siedmiu boleści.
Następnie białowłosa
przyjrzała się Ever i oznajmiła już bez błysku w oczach
- A ty
jesteś naprawdę piękna.
Ever uśmiechnęła się i
powiedziała jakże skromnie:
- Wiem.
Teraz Yue stanęła przed
Bixlowem. Przechyliła głowę w bok i zmarszczyła brwi.
- No i jak
mam cokolwiek powiedzieć jak nie widzę twojej twarzy?
Yue wyciągnęła rękę do
przyłbicy Bixlowa, ale ten złapał ją za nadgarstek w połowie drogi
- I nie
zobaczysz, mała! – Zaśmiał się a jego lalki powtórzyły za nim „ nie zobaczy,
nie zobaczy”
Yue uśmiechnęła się i z
jeszcze większym i bardziej niebezpiecznym błyskiem w oku powiedziała
- Oj
zobaczę, możesz mi wierzyć.
Teraz sobie coś uświadomiłam.
Ja też jeszcze nie widziałam twarzy Bixlowa. Zapamiętać, przy najbliższej
okazji zrzucić mu przyłbicę z twarzy. Teraz jednak moje myśli zaprzątało co
innego.
- Yue,
Ariana… tak w ogóle co wy tu robicie?
- Szukamy
ciebie Freya-san! – Powiedziała Ariana i ponownie przytuliła się do mojej nogi.
Jednak tym razem zacisnęła swoje małe rączki dużo mocniej tak jakby się czegoś
bała. W jej oczach pojawiły się łzy. Uklęknęłam przy niej, a ta rzuciła mi się
na szyję. Zaczynam mieć złe przeczucia.
-
Szukałyście mnie? Ale po co?
Odpowiedziała mi Yue. Teraz
była już całkowicie poważna
- Żeby cię
ostrzec i… dlatego, że nie wiemy co robić… Teraz nie mamy gdzie mieszkać…
Nie podoba mi się to
- Yue, o
czym ty mówisz? Przecież mieszkałyście razem z naszym mistrzem, wiec co się
stało? Co z mistrzem!?
- On… nie
żyje…
Byłam w szoku. Nie mogłam
uwierzyć własnym uszom. Mistrz Tetsu, człowiek, dzięki któremu pierwszy raz
poczułam się jakbym miała ojca. Prawdziwego ojca. Osoba, która nauczyła mnie
mojej magii. On… nie żyje?
- O czym ty
mówisz Yue!? Jak to nie żyje!?
- Kilka miesięcy po tym jak odeszłaś, w naszym
domu pojawiło się… kilka gryfów. Mistrz kazał nam się schować, a sam z nimi
rozmawiał. Jeden z nich był większy i przewodził im. Pytali o ciebie. Jak długo
uczyłaś się magii Wilczego Ryku, jak dobrze ją opanowałaś, dokąd się udałaś i
kiedy. Mistrz powiedział, że prędzej umrze niż cię wyda. Tych gryfów było pięć.
Pokonał czterech, ale ten piąty, ten ich przywódca… go zabił. Chciałyśmy mu
pomóc, ale nie miałybyśmy szans w walce z gryfem. Uciekłyśmy i postanowiłyśmy
znaleźć ciebie.
Przez
chwile tępo wpatrywałam się w Yue, jednak z każda koleją sekundą w moim sercu
rosła coraz większa wściekłość.
- Shin!!! –
krzyknęłam, wściekła nie na żarty i wstałam – To jego sprawka!!! Nie ma
wątpliwości!!! Zabije!!! Zabije tego
śmiecia!!! Niech no ja go dorwę!!! – Byłam tak wściekła, że przestałam myśleć o
otaczającym mnie świecie. Myślałam tylko o tym by zatłuc Shin a zaraz po nim
mojego ojczulka! Nagle ktoś złapał mnie za ramiona i potrzasnął mną skutecznie
wyrywając mnie z tego szału.
- Uspokój
się Freya! – Powiedział Fried i ponownie mną potrzasnął.
Ciężko dyszałam, ale troszkę
się uspokoiłam. Troszkę
- Uspokój? Uspokój!? Jak mam
się uspokoić!? Shin zabił mistrza Tetsu!!! Człowieka, który był dla mnie jak
ojciec! Prawdziwy ojciec! Dlaczego!? Dlaczego dokądkolwiek pójdę oni idą za
mną!? Dlaczego po prostu nie dadzą mi spokoju!? Gdziekolwiek jestem sprowadzam
nieszczęście na ludzi na których mi zależy! Przeze mnie mistrz Tetsu nie żyje!
Yue i Ariana nie mają gdzie mieszkać! Przeze mnie Shin pojawił się w gildii i
teraz wie, że żyjesz. Nasz ojciec teraz na pewno nie zostawi cię w spokoju…
Spojrzałam
Fried’owi w oczy. To wszystko mnie przytłaczało. Mój brat nie powiedział nic,
tylko mnie przytulił. Po chwili odezwał się.
- Nie martw
się Freya… jakoś sobie z tym poradzimy… razem…
- Hej, hej!
Nie zapominajcie, że macie nas! –Nawet nie wiem kiedy pojawił się obok nas
Bixlow. Jedną rękę zarzucił mi na szyję, a dugą Friedowi i z wielkim uśmiechem
nas przytulił… lub raczej przydusił. Ma naprawdę niezła siłę. Również Laxus i
Ever podeszli do nas i się uśmiechnęli. Właściwie to Ever się uśmiechnęła,
Laxus tylko minimalnie uniósł kąciki ust do góry. Nie musieli nic mówić, ja i
tak wiem, że myślą tak samo
- Dziękuje
wam. – Powiedziałam i uśmiechnęłam się
- No hej, a
o nas to już zapomniałaś? – zawołała Yue i zrobiła naburmuszoną minę, a Ariana
się zaśmiała. Uśmiechnęłam się i podeszłam do nich
- Jak
mogłabym zapomnieć? Dziękuje, że tu przyszłyście i chciałyście mnie ostrzec.
Przytuliłam Yue, a potem
kucnęłam i przytuliłam Arianę
- Chodźcie
z nami do gildii. – szepnęłam do niech
Yue rozszerzyła oczy i spojrzała na Arianę
- Ale! Ja
nie wiem…! – Yue spojrzała w ziemie i chowając ręce za siebie, powiedziała
cicho - Nigdy nie należałam do żadnej
gildii… Ja… nie wiem czy sobie poradzę!
-
Poradzisz, sobie mała! – Nie wiadomo kiedy za białowłosą pojawił się Bixlow.
- Już widać, ze masz niezły temperament!
- Zaśmiał się i poczochrał ją po włosach . Ojoj… nie dobrze. Oczy Yue
zaświeciły się na czerwono, powoli z miną zawodowego mordercy odwróciła się w
stronę Bixlowa
- Nikt… niema…
prawa… dotykać… MOICH… WŁOSÓW!!! – Wydarła się i wyciągnęła ręce jakby chciała
udusić nieszczęsnego Bixlowa. Ten podniósł ręce w obronnym geście.
- Spokojnie
nie bulwersuj się tak! – Zaśmiał się, a jego lalki powtórzyły za nim „ nie
bulwersuj się, nie bulwersuj się” po
czym zaczęły latać wokół głowy Yue. Ta jak zahipnotyzowana patrzyła na nie, a
potem złapała jedną z nich i przyjrzała jej się. Lalka wydała z siebie dźwięk,
a potem przekręciła się w drugą stronę jakby chcą zaprezentować się w pełnej
okazałości. Yue zaśmiała się
- Słodkie
te twoje lalki
Podeszła do Bixlowa i oddała
mu lalkę. Odwróciła się jakby chciała odejść, ale niespodziewanie wykonała
zwrot na pięcie, a jej ręka wystrzeliła w stronę hełmu Bixlowa. Już musnęła go
palcami, ale Bix w ostatniej chwili przechylił głowę w tył, a potem odsunął się
w bok
- Będziesz
musiała się bardziej postarać, mała! – zaśmiał się
- Postarać,
postarać! – powtórzył lalki
- A niech
to! A było tak blisko! – Yue zaklęła pod nosem, a potem łypnęła na Bixlowa – Ja
ci jeszcze ściągnę tą przyłbicę zobaczysz!
Wszyscy się
zaśmialiśmy. Po chyli ruszyliśmy w drogę powrotną do gildii. Po kilku godzinach
znaleźliśmy się przed gildią. Weszliśmy do środka i oczywiście pierwszą która
nas zauważyła była Mira
- Witajcie
z powrotem!
Wtedy wszyscy obecni spojrzeli
na nas. Ich miny –bezcenne. Nie dość, że zobaczyli dwie nowe osoby, do tego
raczej nie często widuje się Bixlowa niosącego na baranach siedmioletnią
roześmianą dziewczynkę.
Zanim
ktokolwiek coś powiedział wyszłam kilka kroków do przodu i powiedziałam
- Kochani,
poznajcie Yue i Arianę. Przyszły tu z nami by dołączyć do FairyTail!
Oczywiście sekundę później
rozległy się wiwaty, śmiechy i ogólna radość z dwójki nowych przyjaciółek. Ehh…
ci ludzie nie przestaną mnie zaskakiwać. Yue już po chwili została porwana
przez Lisannę i Erzę które się jej przedstawiły i zaczęły wypytywać o różne
rzeczy. Ja razem z Gromowładnymi podeszłam do baru, a Ariana jako, że nadal
siedziała u Bixlowa na baranach poszła z nami.
- Witajcie.
Jak wasza misja?
- Banalna.
Nic trudnego. – Oznajmiłam z uśmiechem i nutką dumy w głosie. Ariana skwitowała
to głośnym śmiechem. Mira spojrzała na nią i aż jej się oczy zaświeciły
- Ależ ona
jest urocza! – Normalnie myślałam, że zaraz rozpłynie się z zachwytu. Bixlow
zdjął Arianę ze swoich pleców, ku niezadowoleniu dziewczynki i posadził ją na
blacie baru. Ariana zrobiła super, słodką,
naburmuszoną minę, a potem wyciągnęła ręce w stronę Bixlowa. Mira aż
pisnęła z zachwytu.
- Bixlow,
najwyraźniej Ariana cię polubiła. Współczuję ci. Teraz nie będziesz miał chwili
spokoju
Bix
wyszczerzył się do mnie, a potem chwycił Arianę i ponownie posadził ją sobie na
plecach, na co ta zareagowała głośnym piskiem zachwytu. Nagle pojawiła się Yue
z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Patrzcie
co mam!
Odwróciła się do nas bokiem by
zaprezentować swój znak FairyTail, który znajdował się na jej prawym ramieniu.
Miał kolor szafirowy. Ariana pisnęła z zachwytu i krzyknęła
- Ja też
chcę! Ja też chcę!
Bixlow postawił Arianę na
ziemi a ja uśmiechałam się do niej.
- Już się
robi! – Już po chwili miałam w dłoni pieczątkę. Kucnęłam, przed Arianą i
spytałam
- To gdzie
chcesz mieć znak?
- Tutaj! –
Krzyknęła radośnie Ariana i wskazała… na policzek
- Policzek?
Jesteś pewna? To dość dziwne miejsce na znak gildii. – Wyprostowałam się z cichym
westchnieniem – Chociaż znam osobę, która ma znak w jeszcze bardziej nietypowym
miejscu
Mówiąc to
puściłam oko do Bixlowa. Ten zaśmiał się wystawiając przy tym język i
prezentując swój znak. Ariana pisnęła i klasnęła zachwycona
- To ja chcę
tak jak Bixlow-san! Chcę na języku!
Wymieniłam z Yue szybkie
spojrzenia. Najwyraźniej białowłosa nie była tym zachwycona
- Ariana
nie. To nie jest dobry pomysł… - powiedziała. Ariana spojrzała na nią
najwyraźniej zła
- Dlaczego
nie? Dlaczego?! Ja chcę mieć znak tak jak Bixlow-san! – w jej oczach zaczynały
zbierać się łzy, ale wiedziałam, że nie ustąpi. Wtedy do akcji włączył się Bixlow. Kucnął obok
Ariany i położył jej rękę na ramieniu, uśmiechając się przy tym.
- Ariana,
dlaczego tak uparcie chcesz mieć znak tak jak ja?
Białowłosa pociągnęła nosem i
spojrzała na niego załzawionymi oczami
- Bo cię
lubię! Jesteś fajny i śmieszny i…i… i fajny! Bardzo!
- Cóż
bardzo mi miło, że tak mnie lubisz. Ale to przecież nie znaczy, że musisz mieć
znak tak jak ja, prawda?
- Ale ja
chcę!
- Ariana…
zdradzę ci pewną tajemnicę. Widzisz… - Bixlow pochylił się do Ariany i zaczął
jej szeptać coś do ucha. Z każdą sekundą na twarzy dziewczynki pojawiała się
coraz większa radość. Gdy BIxlow skończył mówić, odsunął się od niej i spytał z
uśmiechem.
- Nie
uważasz, że tak jest lepiej?
- Tak! - Ariana wyszczerzyła się do niego. Bixlow
wyciągnął do mnie rękę, żebym oddała mu pieczątkę. Z lekkim wahaniem oddałam mu
ją, a on przybił znak Arianie. Na wewnętrznej stronie prawej dłoni. Był koloru
ciemnego błękitu. Ariana cała w skowronkach zaczęła podziwiać swój znak. Bixlow
wyprostował się i pokręcił głową. Natomiast my patrzyliśmy na niego
zdezorientowani
- Coś ty
jej powiedział? – Spytała Ever
Bix zaśmiał się i przyłożył
sobie palec do ust
- A to już
pozostanie naszą tajemnicą – Po tych słowach Bixlow ruszył za Arianą, która
cała szczęśliwa pobiegła przed siebie by pochwalić się wszystkim swoim znakiem.
Spojrzałam na Yue, ale ta tylko wzruszyła ramionami i zaśmiała się. Po chwili
reszta drużyny Raijinshuu się zmyła i przy barze zostałyśmy tylko ja Yue i Mira.
Najstarsza z rodzeństwa Strauss popatrzyła na Yue ciekawie i opierając się o
blat baru spytała
- Więc Yue,
może opowiesz coś o sobie? Jakiej magii
używasz?
- Używam
Wilczego Ryku, tak jak Freya. Ale jestem na zdecydowanie niższym poziomie niż
ona.
- Yue i
Ariana uczyły się razem ze mną magii Wilczego Ryku u tego samego… mistrza –
Zacisnęłam pięści. Shin mi za to zapłaci. Nie chcąc jednak by Mira cokolwiek
zauważyła rozluźniłam ręce i uśmiechnęłam się. Białowłosa najwyraźniej nic nie
zauważyła bo z uśmiechem zwróciła się do Yue
- Twoja
siostra jest taka słodka! Ona tez umie używać Wilczego Ryku?
Yue wyglądała na szczerze
zdziwioną
- Skąd
wiedziałaś, że Ariana to moja siostra?
Mira zaśmiała się i
powiedziała
- Mam
dwójkę młodszego rodzeństwa, widzę takie rzeczy. Po za tym jesteście do siebie
podobne.
- Wiesz,
jesteś pierwszą osobą która tak uważa. Wszyscy mówią, że ani trochę nie
jesteśmy do siebie podobne. Co do Ariany, to owszem także potrafi posługiwać
się Wilczym Rykiem.
- I jest na
takim samym poziomie jak ty, mimo że jest od ciebie o dziesięć lat młodsza –
dodałam, a Yue spiorunowała mnie wzrokiem
- No,
dzięki za przypomnienie!
- Ojej, to
Ariana jest aż tak mocna? Czy może ty jesteś słaba? – Spytała Mira niewinnie i
teraz morderczy wzrok Yue spoczął na niej. Postanowiłam ją trochę poratować
- Ariana jest
bardzo inteligentnym dzieckiem. Ma w sobie bardzo duże pokłady magicznej mocy i
do tego szybko się uczy. Natomiast Yue nauka nie idzie tak łatwo. – Zaśmiałam
się. Teraz Yue spojrzała na mnie takim wzrokiem, że myślałam, że zaraz się na
mnie rzuci. Powoli nie spuszczając ze mnie wzroku sięgnęła po pustą butelkę stojącą na barze i
rzuciła nią we mnie. Ja w ostatniej chwili zrobiłam unik i butelka roztrzaskała
się na głowie Bixlowa
- Hej kto
to rzucił!?
- Kto
rzucił, kto rzucił!? – powtórzyły lalki.
Bixlow spojrzał na Yue, a ta
schowała ręce za siebie i uśmiechnęła się niewinnie. Chłopak podszedł do niej i
już miał się odezwać, ale powstrzymała go Ariana która miała wielce oburzony
wyraz twarzy.
- Yue!
Dlaczego rzuciłaś butelką w Bixlowa-san!?
- To nie
miało…
- Jesteś
zła Yue! Zła Yue! Nie wolno rzucać
butelkami w Bixlowa-san! Zła Yue! -
Ariana pogroziła jej palcem, co wyglądało komicznie. Siedmiolatka pouczająca
siedemnastolatkę. Zaśmiałam się, podobnie jak Mira, która była naprawdę
zauroczona Arianą. Yue robiła się coraz bardziej czerwona, a Bixlow patrzył na
Arianę z lekko przechyloną głową, podparty pod boki. W końcu gdy Yue była już
bliska wybuchu, kucnął przy białowłosej i odezwał się
- Chyba już
wystarczy Ariana. Myślę, że Yue zrozumiała, że nie wolno rzucać butelkami
Natychmiast na twarzy Ariany
zamiast złej i oburzonej miny, pojawił się szeroki uśmiech. Odwróciła się do
Bixlowa i uśmiechnęła się jeszcze szerzej
- Tak
Bixlow-san! Już zrozumiała!
Yue cała czerwona i zarazem
wściekła odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem wyszła z gildii. Chciałam za
nią iść, ale powstrzymał mnie Bixlow
- Ja się
nią zajmę – Uśmiechnął się i wybiegł za Yue.
Zaśmiałam się i usiadłam przy
barze. Na krzesło obok wgramoliła się Ariana
- Yue sama
się prosiła! Trzeba było nie rzucać butelkami w Bixlowa-san – Powiedziała te
słowa z miną profesora znającego się na wszystkim, a potem głosem niewinnego
dziecka poprosiła Mirę o sok.
Zaśmiałam
się ponownie i spojrzałam na Arianę z uśmiechem. Ależ ja za nią tęskniłam. Za
nią i za Yue. Naprawdę cieszę się, że tu są.
***
W następnym rozdziale:
„Uśmiechnęłam się ciepło i
przewróciłam stronę, a wtedy uśmiech zszedł z mojej twarzy. Na zdjęciu był
wysoki, zielonowłosy, umięśniony mężczyzna o lekkim zaroście. Na sobie miał
długi szary płaszcz z futrem i ciemnio zieloną koszulę bez rękawów, oraz czarne
spodnie. Jego umięśnione ręce pokrywała cała masa blizn. A jego oczy były
zimne, pozbawione jakichkolwiek uczuć. Patrzyły się prosto przed siebie nie
wyrażając żadnych emocji. Gdy zobaczyłam to zdjęcie miałam ochotę krzyczeć.
Wyrwałam zdjęcie z albumu, zgniotłam i rzuciłam o przeciwległą ścianę.
Naprawdę nienawidzę mojego ojca!!! Byłam
wściekła, ale jednocześnie to wszystko mnie przytłaczało. Opadłam na poduszkę i
zaczęłam w nią szlochać. Dłużej nie potrafiłam tego wszystkiego w sobie
tłumić.”
Cudowne. A Ariana jest słodka, a to, że sobie tak umiłowała Bixlowa dodaje jej uroku. Cieszę się, że pojawił się nowy rozdział trochę zaczynałam się niecierpliwić. Zapowiedź następnej części interesująca. Na kolejną część historii czekam z ogromną niecierpliwością. Weny życzę i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńHuehuehue! Ari-chan rozwala! Biedna Yue-chan... No i coś mi się zdaję, że kroi się kolejny romansik! ^^ Cóż... Miałam się trochę bardziej rozpisać, ale się...wypaliłam ^^". Hehehe... Ale ty chyba znasz moją opinię na temat tego rozdziału, więc to nie powinno być problemem. Oczywiście bardzo ci dziękuję za info o noci i pozdrawiam serdecznie! Z niecierpliwością czekam na NEXT
OdpowiedzUsuńA-chan
Cudny rozdział. Nowe postacie są bardzo interesujące... No i, zgadzam się z przedmówczynią ''kroi się kolejny romansik''
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Yuuki S.Kurama
Nowe bohaterki są świetne ^^ W głowie powstał już paring Yue x Bixlow ;)
OdpowiedzUsuń