środa, 31 października 2012

Rozdział 6: Miłość wisi w powietrzu


- Nie
- No ale…
- Nie.
- No weź!
- Mówię nie.     
- No nie bądź taka!
- Nie i koniec
Tak właśnie od kilku minut wyglądała moja rozmowa z Yue. Ona i Ariana były w gildii już od ponad miesiąca. W tym czasie zdążyły się już zaaklimatyzować i zaprzyjaźnić ze wszystkimi. Ariana robiła niezłą furorę zwłaszcza wśród żeńskiej części gildii. Większość dziewczyn wprost rozpływała się nad nią. Co do mojej rozmowy z Yue to przez ten miesiąc białowłosa przy każdej możliwej okazji próbowała zobaczyć twarz Bixlowa i zerwać mu hełm, co jak na razie jej się nie udało. Właśnie w tej chwili próbowała mnie namówić do wzięcia udziału w kolejnym z jej szalonych planów. Po dwóch godzin namawiana (Poważnie. Bite dwie godziny jęczała, żebym się zgodziła!) w końcu się zgodziłam. Plan był taki. Ariana odwraca uwagę Bixlowa, a po chwili do niej dołączam, a Yue zakrada się od tyłu. Niby proste, ale mam co do tego złe przeczucia. Tak więc we trójkę czekałyśmy, aż nasz cel pojawi  się w gildii. Po pół godzinie w końcu przyszedł. O dziwo sam, bez reszty swojej drużyny. Bixlow podszedł do baru, a Ariana ruszyła do akcji.
- Bixlow-san! Bixlow-san! – Podbiegła do niego cała uradowana. Ten odwrócił się w jej stronę i uśmiechnął się
- Joł, Ariana! Co słychać? – Jego lalki niczym echo powtórzyły „co słychać, co słychać”
- Bixlow-san, zdejmij hełm!
Bixlow na początku wydał się zdziwiony, ale już po chwili uśmiechnął się i kucnął przed Arianą
- A dlaczego chcesz, żebym zdjął hełm?
- Bo chcę zobaczyć twoją twarz!
- Ariana, twoja siostra próbowała setki razy i jej się nie udało. Nie zdejmę go tylko dlatego, że prosisz.
- Ale! Prooooszę!
- Nie Ariano. Nie ubłagasz mnie
- Prooooooszę! Bixlow-san! Prooooszę!
W tej chwili Ariana zrobiła numer z drgającą wargą i słodkimi oczkami. Na każdego by to zadziałało. Zdaje mi się, że i Bixlow nie był wyjątkiem, bo jego odpowiedzi stawały się coraz krótsze.
- Nie.
W tej chwili do akcji wkroczyłam ja. Podeszłam do niech i już widziałam skradającą się z tyłu Yue. Nie zawracałam na nią jednak uwagi stanęłam obok Bixlowa.
- Ariana, daj mu już spokój. Nie widzisz, że go nie przekonasz?
- Ale, ale… to nie fair! – Ariana zrobiła naburmuszoną minę i założyła rękę na rękę, ale najwyraźniej dała spokój. Bixlow spojrzał na mnie i jestem pewna, że gdybym widziała jego oczy dostrzegłabym w nich ulgę. W tej właśnie chwili Yue miała wykonać ostatnią część planu, czyli zdjęcie hełmu, ale oczywiście coś musiało pójść nie tak. Jako, że Yue gdy jest skupiona potrafi potknąć się o swoje własne nogi, poślizgnęła się na czymś niewidocznym i runęła do przodu z głośnym piskiem. Bixlow szybo odwrócił się w jej stronę co było błędem, bo oboje wylądowali na ziemi. Właściwie… Bixlow wylądował na ziemi, a Yue na nim. Białowłosa od razu strzeliła buraka, a Bixlow leżał nieruchomo, niczym sparaliżowany. Leżeli tak kilka minut i pewnie trwałoby to dłużej gdyby nie odezwała się Ariana.
- No błagam was! Nie obściskujcie się przy ludziach!
Parsknęłam śmiechem. Yue jeszcze bardziej czerwona zeszła z Bixlowa, a ten usiadł na ziemi i spojrzał na nią. Mimo, że miał na głowie hełm zauważyłam, że on także się zarumienił. Musiałam przygryźć sobie dolną wargę, żeby się nie zaśmiać. Jak słodko! Bixlow wstał i pomógł wstać Yue. Najwyraźniej oboje nie wiedzieli co teraz robić, ale z pomocą przyszła im Ariana, która pokręciła głową  i powiedziała
- Gorzej niż dzieci! Yue, chodź! Musimy poważnie porozmawiać! – Nie czekając na nic chwyciła swoją starszą siostrę za rękę  i poprowadziła ją do wyjścia z gildii. Starsza z rodzeństwa odwróciła głowę i spojrzała na nas z klasycznym „WTF” na twarzy. Ja się zaśmiałam, a Bixlow pokręcił głową z uśmiechem. Po chwili obie białowłose zniknęły nam z oczu. Usiadłam na krześle, a Bixlow oparł się o bar. Spojrzałam na niego z błyskiem w oku i złośliwym uśmieszkiem
- Więc, Bixlow… Podoba ci się Yue?
Ten najpierw spojrzał na mnie z lekko otwartymi ustami, a potem uśmiechnął się i spojrzał w sufit
- Cóż… jest naprawdę śliczną dziewczyną.
Pokręciłam głową. Ta odpowiedz mnie nie usatysfakcjonowała
- Ja się nie pytam czy jest ładna, czy nie. Ja się pytam czy podoba się TOBIE!
Bixlow uśmiechnął się jeszcze szerzej. Spojrzał na mnie i powiedział
- To już pozostanie moją tajemnicą – Po tych słowach ruszył w stronę wyjść z gildii. Chciałbyś! Ja i tak już wiem, że Yue ci się podoba! Mnie nie nabierzesz! Uśmiechnęłam się i odwróciłam się w stronę baru. Mira, która chyba jako jedyna zauważyła co się właściwie działo, także się uśmiechała.
- Jaki to było urocze! – Stwierdziła kładąc łokcie na blacie baru i opierając głowę na rękach. – Aż czuć miłość w powietrzu. Coś czuję, że w naszej gildii powstanie niedługo kilka par.
Zachichotałam i spojrzałam na nią unosząc jedną brew.
- Co masz na myśli?
- Natsu i Lucy. Widać, że coś do siebie czują
Uśmiechnęłam się i przytaknęłam
- I ja to zauważyłam.
- Grey i Juvia. Zauważyłaś, że Grey jakby więcej czasu z nią spędza?
Ponownie przytaknęłam z uśmiechem
- Bixlow i Yue. Och, jak oni słodko razem wyglądają!
Na to tylko zachichotałam
- Ty i Laxus.
W tym momencie mało z krzesła nie spadłam
- Chwila, moment, czekaj, wróć, nie zapędzaj się! Co masz na myśli mówiąc ja i Laxus!?
Mira tylko posłała mi jeden ze swoich uśmiechów i powiedziała
- Bardzo dobrze się dogadujecie. I tak słodko razem wyglądacie!
Westchnęłam tylko
- Miruś, Laxus to tylko mój przyjaciel. To, że „słodko” razem wyglądamy, to jeszcze nie znaczy, że od razu będziemy parą.
- Oh, nie byłabym tego taka pewna. Gdy ludzie do siebie pasują to widać, na pierwszy rzut oka. I właśnie słodko razem wyglądają!
Podniosłam brew do góry, położyłam jedną rękę na blacie i oparłam o nią głowę.
- Mówisz? Cóż moim zdaniem, ty i Fried baaaardzo słodko razem wyglądacie – uśmiechnęłam się złośliwie
Mira zamrugała kilkakrotnie, wzniosła oczy ku niebu jakby się zastanawiała, a potem położyła dłoń na policzku, lekko przechyliła głowę i z uśmiechem spytała
- Ojej, tak uważasz?
Nie powiem trochę mnie to zbiło z tropu. Spodziewałam się, że Mira się zaśmieje i powie, że to niemożliwe. Zdziwiłam się to trzeba przyznać. Ale, już po chwili uśmiechałam się szeroko, jeszcze nie do końca wierząc w to co wydedukowałam. Co prawda reakcja Miry trochę mnie zaskoczyła, ale to w połączeniu z rumieńcem na jej twarzy wskazywać mogło tylko na jedno. Położyłam ręce na blacie i pochyliłam się w stronę białowłosej.
- No nie mów! – sapnęłam z szeroko otwartymi oczami -  Fried ci się podoba!?
Mira uśmiechnęła się jeszcze bardziej zakłopotana i powiedziała
- No, jest naprawdę uroczy. I taki szarmancki.
Zamrugałam dwa razy. Fried? Szarmancki? Na jakiej planecie!? Chyba, że to tylko dla mnie jest tak cholernie złośliwy… co by się w sumie zgadzało. W końcu jestem jego siostrą, a kto to widział rodzeństwo które się nie sprzecza? Ale nie to teraz zaprzątało moją głowę. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że Fried podoba się Mirze.
- Znaczy… ja od dawna wiedziałam, że ty podobasz się Fried’owi, ale że on tobie? Nigdy bym nie pomyślała! – W chwili gdy skończyłam mówić zatkałam sobie usta rękami, lekko się zgarbiłam i rozszerzyłam oczy. O cholera! Wygadałam się!!! A obiecałam Fried’owi, że nikomu nie powiem! A zwłaszcza Mirze! Przecież on mnie zabije, jak się dowie! Mira wyglądała na zaskoczoną, ale równocześnie szczęśliwą.
- Naprawdę? Podobam się Friedowi?
Spojrzałam na nią, zdjęłam sobie ręce z ust i powoli kiwnęłam głową
- Tak, kiedyś mi o tym powiedział
W tej chwili Mira spojrzała na coś za mną, ale zbytnio się tym nie przejęłam
- Ale Miruś, błagam cię! Nie mów mu, że to ja ci o tym powiedziałam! On mnie zabije jak się dowie, że się wygadałam!
Mira ponownie zerknęła na „to coś”, uśmiechnęła się i powiedziała
- Freya, obawiam się, że on już wie
Wtedy dotarło do mnie czym jest „to coś”, albo raczej kim. Zgarbiłam się i zamknęłam jedno oko, a potem bardzo powoli odwróciłam się do tyłu
- Witaj Fried!
Mój braciszek stał z założonymi rękami i brwią uniesioną do góry. Patrzył na mnie iście bazyliszkowym wzrokiem
- Freya… mogę wiedzieć co ty wyprawiasz?
Zrobiłam minę jakbym głęboko się nad tym zastanawiałam. Fried miał taką minę, że naprawdę byłam wdzięczna, że wzrok nie potrafi zabijać. Uśmiechnęłam się niewinnie i powiedziałam
- Uciekam?
Nie czekając ani sekundy dłużej, najszybciej jak mogłam ruszyłam w stronę wyjścia. Wybiegłam z gildii i skierowałam się w stronę Fairy Hills, byle daleko od wkurzonego Frieda. Wpadłam do środka, przebiegłam przez hol niczym burza, nie zwracając uwagi na pytające wołania Levy, wpadłam do mojego pokoju, zatrzasnęłam drzwi i odetchnęłam z ulgą. Lepiej, żebym już dzisiaj nie przychodziła do gildii. Gdy już trochę uspokoiłam oddech podeszłam do łóżka i usiadłam na nim. Leżała na nim niewielka książka, czy raczej album. Album był prawie pusty, ale była to jedna z bardzo nie wielu rzeczy, które udało mi się zabrać z rodzinnego zamku. Otworzyłam go. Zobaczyłam zdjęcie, a na nim wysoka, radosna, zielonowłosa kobieta, trzymająca w rękach czteroletnią, uśmiechniętą dziewczynkę o takich samych zielonych włosach. Obok kobiety stał szczerzący się od ucha do ucha siedmioletni chłopiec. On również miał zielone włosy. Zdjęcie zostało zrobione w jednej z niewielu szczęśliwych chwil jakie przeżyłam w dzieciństwie. Uśmiechnęłam się ciepło i przewróciłam stronę, a wtedy uśmiech zszedł z mojej twarzy. Na zdjęciu był wysoki, zielonowłosy, umięśniony mężczyzna o lekkim zaroście. Na sobie miał długi szary płaszcz z futrem i ciemnio zieloną koszulę bez rękawów, oraz czarne spodnie. Jego umięśnione ręce pokrywała cała masa blizn. A jego oczy były zimne, pozbawione jakichkolwiek uczuć. Patrzyły się prosto przed siebie nie wyrażając żadnych emocji. Gdy zobaczyłam to zdjęcie miałam ochotę krzyczeć. Wyrwałam zdjęcie z albumu, zgniotłam i rzuciłam o przeciwległą ścianę. Naprawdę  nienawidzę mojego ojca!!! Byłam wściekła, ale jednocześnie to wszystko mnie przytłaczało. Opadłam na poduszkę i zaczęłam w nią szlochać. Dłużej nie potrafiłam tego wszystkiego w sobie tłumić. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Zignorowałam to, jednak osoba pukająca nie ustępowała, a po chwili rozległ się głos
- Freya? Wszystko dobrze? To ja Levy.
Podniosłam się nieco by poduszka nie tłumiła mojego głosu i powiedziałam
- Tak, wszystko dobrze… - Jednak głos mi drżał i nie wyszło przekonująco
- Czy ty płaczesz?! – Spytała Levy nieco podniesionym głosem i nie czekając na nic, weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Spojrzałam na nią czerwonymi od łez oczami
- Oh, Freya! Co się stało kochana?
Levy usiadła na łóżku obok mnie, a ja podniosłam się do pozycji siedzącej. Przetarłam załzawione oczy i spojrzałam na dziewczynę
- Nic… Po prostu… przykre wspomnienia do mnie wróciły… - Nie chciałam mówić nic więcej. Właściwie nikt w gildii nie wie o tym co mnie spotkało w przeszłości. Nikomu o tym nie mówiłam. Spojrzałam na zgniecione zdjęcie, a Levy spojrzała na to samo miejsce. Podeszła tam i podniosła zdjęcie, a potem usiadła ponownie obok mnie i rozwinęła zgniecioną kulkę
- To mój ojciec… - powiedziałam cicho. Levy spojrzała na mnie, a potem znowu na zdjęcie
- Coś się z nim stało? Dlaczego zgniotłaś to zdjęcie?
-Bo go nienawidzę!!! – Krzyknęłam. Nagle poczułam, że muszę z siebie wszystko wyrzucić – To potwór nie ojciec!
- Co się stało? – Spytała Levy, a potem uśmiechnęła się ciepło – Gdy się wygadasz będzie ci lżej.
- Levy ty nie wiesz co on nam zrobił! Gdy nasza mam zmarła wrzucił mnie i Frieda do lochu! Ja miałam wtedy zaledwie pięć lat, a Fried osiem! Przez cały czas nas poniżał, głodził i znęcał się nad nami! Jego dwaj najbardziej zaufani pomocnicy, Xander i Reito, torturowali nas, znęcali się nad nami fizycznie i psychicznie! Po dwóch latach tej męki Fried’owi udało się uciec, chciał mnie zabrać ze sobą, ale mu się nie udało. Rexus, Minotaur na usługach naszego ojca, mało go nie zabił przy próbie ucieczki, ale Fried zdołał go wykiwać. Jednak Rexus powiedział wszystkim, że go zabił. Ja także tak myślałam. Byłam załamana. Pewnej nocy Fried włamał się do zamku. Udało mu się to jedynie na kilka minut, ale dzięki temu wiedziałam, że żyje. Później wielokrotnie próbował mnie uwolnić, ale ani razu nie udało mu się dostać do zamku. Kilka lat później wielkim trudem i z mnóstwem szczęścia udało mi się uciec! Przez dwa lata ukrywałam się… w pewnym miejscu, a potem zaczęłam uczyć się u mistrza Tetsu. Wtedy też właśnie poznałam Yue i Arianę. Myślałam, że wreszcie będę mogła żyć normalnie. Ale kilka miesięcy po tym jak opuściłam mistrza Tetsu i wyruszyłam na poszukiwania Frieda, pojawiły się u nich Gryfy. I Shin… on zabił mistrza Tetsu!!! A potem pojawił się tutaj! Poszedł za mną do gildii! Komuś mogło się wtedy coś stać! I boję się, że oni znowu tu po mnie przyjdą! Komuś przez to może stać się krzywda! Dokądkolwiek pójdę sprowadzam na wszystkich nieszczęście!
Teraz już nie wytrzymałam i rozpłakałam się na dobre. Levy przytuliła mnie i powiedziała
- Tak mi przykro Freya. To musiało być straszne.  Tak wam współczuję. Ty i Fried nie mieliście łatwego dzieciństwa. Ale… proszę cię nie martw się. Teraz jesteś wśród przyjaciół. Nic ci tu nie grozi. My nie pozwolimy, żeby cię skrzywdzili
Przytuliłam dziewczynę jeszcze mocniej niż dotychczas i przez łzy powiedziałam
- Dziękuje Levy…
Niebiesko włosa puściła mnie i uśmiechnęła się ciepło. Ja także lekko się uśmiechnęłam. Nagle wzrok Levy padł na album który spadł na podłogę. Podniosła go
- Mogę?
Kiwnęłam głową. Levy otworzyła album, spojrzała na zdjęcie, które ja przedtem oglądałam i aż pisnęła z zachwytu
- Czy ten mały chłopczyk uśmiechający się od ucha do ucha to Fried!?
Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową
- Jest taki uroczy!
Zaśmiałam się i wzięłam album od niebieskowłosej
- Mówisz? – Przewróciłam kilka kartek i pokazałam Levy kolejne zdjęcie. Dziewczyna była zachwycona. Na zdjęciu był mały trzy letni chłopiec z burzą zielonych włosów. Ubrany był w zielony sweterek i czerwone spodenki. Miał naburmuszoną minę, a w jego oczach można było dostrzec łzy.
- Jaki słodki!
Ponownie się zaśmiałam. Muszę kiedyś pokazać to zdjęcie Mirze.  Levy przerzuciła kartkę, a potem spojrzała na mnie
- Masz bardzo mało zdjęć w tym albumie
Uśmiechnęłam się nie wesoło
-Wiem, było ich trochę więcej, ale… wyrzuciłam wszystkie na których był mój ojciec. Zostało tylko to jedno. – Spojrzałam na pomięte zdjęcie leżące obok Levy. Ona zamyśliła się na chwilę, a potem uśmiechnęła się do mnie.
- Mam pomysł. Poczekaj, zaraz wrócę!
Levy wybiegła, a ja przez chwile patrzyłam za nią zdziwiona. Po chwili wzruszyłam ramionami i ponownie przejrzałam album. Levy wróciła po jakichś piętnastu minutach. Zauważyłam, że ma w ręce kilka zdjęć. Usiadła obok mnie z uśmiechem i wręczyła mi zdjęcia.
- Proszę. Możesz je wkleić do albumu jeśli chcesz. Będziesz ich miała więcej. Możesz zbierać zdjęcia i powoli zapełniać album.
- Dziękuje Levy.
Wzięłam od niej zdjęcia. Na pierwszym była Levy wraz z Jet’em i Droy’em, potem zobaczyłam zdjęcie z samą Levy. Następnie Levy i Lucy, a potem ja wraz z wszystkimi dziewczynami z gildii. Zrobiłyśmy to zdjęcie kilka dni temu, ale ja go jeszcze nie dostałam. Uśmiechnęłam się.
- Dziękuje ci Levy
Porozmawiałam z nią jeszcze chwilę, a potem się pożegnałyśmy. Levy zapewniła mnie, że gdybym kiedyś potrzebowała pogadać, zawsze mogę przyjść do niej.  Naprawdę wspaniała z niej dziewczyna. Chwile po tym jak Levy sobie poszła chwyciłam mój długi, czarny płaszcz z kapturem sięgający do kolan i wyszłam na zewnątrz. Postanowiłam się przejść. Gdy przechodziłam obok gildii zatrzymałam się na chwile. Rozważałam czy czasami tam nie pójść, ale postanowiłam nie ryzykować. Fried pewnie nadal jest wkurzony, choć z drugiej strony, może dzięki mnie w końcu umówi się z Mirą. Uśmiechnęłam się i ruszyłam dalej. Po drodze wstąpiłam do sklepu i kupiłam wodę, gdyż strasznie zaschło mi w gardle. Po kupieniu napoju ruszyłam dalej. Właśnie wzięłam łyk, gdy wychodząc zza zakrętu zobaczyłam coś przez co mało się nie udławiłam. Przyległam do ściany budynku i zaczęłam cicho kaszleć tak by osoby, które przyprawiły mnie o ten atak niepohamowanego kaszlu mnie nie usłyszały. Gdy już się uspokoiłam, delikatnie wyjrzałam zza budynku. W małym zaułku, pod jedną ze ścian budynków stali Grey i Juvia. I całowali się!!! Uśmiechnęłam się szeroko i zasłoniłam ręką usta. Jak uroczo! Czyli Mira miała rację co do nich! Ciekawe czy reszta jej przewidywań się spełni. Zachichotałam, ale po chwili coś sobie przypominałam. Nie! Nie spełni się! Przynajmniej to dotyczące mnie i Laxusa! Na pewno nie!
- Freya-san czemu się tak skradasz?
Na dźwięk tego głosu, aż podskoczyłam z głośnym piskiem, a potem momentalnie zatkałam usta ręką. Spojrzałam w dół i zobaczyłam uśmiechającą się Arianę
- Ariana cicho! – szepnęłam i ponownie odwróciłam się w stronę zaułka i mało zawału nie dostałam. Ponownie pisnęłam i skoczyłam do tyłu co skoczyło się tym, że wylądowałam na czterech literach. Teraz patrzyłam prosto przed siebie na stojących tuż przede mną Greya i Juvię. Szybko wstałam i uśmiechnęłam się niewinnie. Mam kłopoty.
- Freya, czy nikt cię nie nauczył, że nie ładnie jest podglądać? – Odezwał się Grey mierząc mnie lodowatym wzrokiem.
- Freya-san nie powinnaś podglądać innych ludzi – dodała Juvia, mierząc mnie wzrokiem podobnym do wzroku Greya. Jakby tego było mało to jeszcze Ariana musiała dorzucić swoje trzy grosze
- Freya-san! Nawet ja wiem, że nie ładnie jest podglądać! Brzydko, naprawdę brzydko się zachowałaś! Nie dobra Freya!
Uniosłam jedną brew do góry. Właśnie zbeształa mnie siedmiolatka niczym nieposłusznego psa. Chyba już nic mnie dzisiaj nie zdziwi Spojrzałam na Arianę, a potem na mierzącą mnie nadal lodowatym wzrokiem parę. Uśmiechnęłam się zakłopotana i powiedziałam
- Tak macie racje, postąpiłam bardzo źle. To może ja pójdę do domu i przemyślę swoje zachowanie?
Nie czekając ani sekundy więcej, odwróciłam się na pięcie i najszybciej jak tylko umiałam zwiałam z pola rażenia dwójki wściekłych magów. Ależ ja się dzisiaj nabiegam! Biegłam nawet nie patrząc gdzie, co oczywiście musiało skończyć się tym, że do kogoś dobiłam i upadłam. Spojrzałam w górę i zaklęłam w duchu. Noż cholera jasna! Nie mam dzisiaj szczęścia. Otóż osobą do której dobiłam okazał się Fried. No dlaczego on!? Odwrócił się i spojrzał na mnie, a potem uśmiechając się złośliwe pomógł mi wstać
- Witaj Fried – mruknęłam
- Freya! Tak szybko wyszłaś z gildii, że nie zdążyłem z tobą pogadać!- mówiąc to przybliżył swoją twarz do mojej a jego oczy wprost ciskały pioruny. Aż się skuliłam pod tym wzrokiem. Patrzył tak na mnie chyba z pięć minut, aż w końcu wyprostował się i… zaśmiał się? Hę? Czy coś mnie ominęło?
- Chyba już wystarczy. Myślę, że wystarczająco się przestraszyłaś. – Po tych słowach ponownie się zaśmiał. Splotłam ręce na piersi i przymrużyłam lekko oczy. Co ten cholerny drań znowu sobie wymyślił!?
- Nie jesteś zły? – Spytałam podejrzliwie
- Nie. Przedtem byłem, ale teraz powinienem ci podziękować. Dzięki tobie umówiłem się z Mirą.
Momentalnie cała moja podejrzliwość i złość zniknęła. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i pisnęłam
- Naprawdę!? Tak się cieszę! – rzuciłam mu się na szyje i przytuliłam. Fried ścisnął mnie trochę mocniej niż powinien i szepnął mi do ucha mrożącym krew w żyłach głosem
- Co nie zmienia faktu, że jak następnym razem złamiesz dane mi słowo to tego pożałujesz.
Aż mnie ciarki przeszły. Odskoczyłam od niego i spojrzałam na jego twarz. Uśmiechał się jak głupi. Naprawdę, on mnie czasami przeraża. Postanowiłam szybko zmienić temat
- No więc? Kiedy ty i Mira idziecie na randkę?
- Jutro wieczorem.  – Uśmiechnął się wyraźnie zadowolony. Nagle zza jednego z budynków wyszedł Bixlow. Rozejrzał się, a gdy nas zobaczył uśmiechnął się i ruszył w naszą stronę. Gdy Fried go zauważył zaczął się nerwowo rozglądać i najwyraźniej panikował.
- Cholera jasna! On chyba przez tydzień nie da mi spokoju! Muszę uciekać! Na razie Freya! – Po tych słowach Fried pognał przed siebie. Bixlow od razu rzucił się za nim śmiejąc się przy tym.
- No wiesz Fried! Przede mną będziesz uciekał!? Ja ci tylko chcę pomóc w przygotowaniach do randki! – Po tych słowach zaśmiał się głośno i już po chwili zniknął mi z oczu. Zaśmiałam się i skierowałam się w stronę gildii. Weszłam do środka i mało nie dostałam szklanką w głowę. Gildia przemieniła się w jedną wielką bijatykę. Westchnęłam. Tutaj to prawie codzienność. Nagle dostałam czymś twardym w nogę. Zabolało jak cholera! Z mordem w oczach wrzasnęłam
- Który to rzucił!?
Mój wzrok padł na Maxa, który okazał się winowajcą. Z iście bazyliszkowym wzrokiem podeszłam do niego i już po chwili biedny Max leżał nieprzytomny na ziemi. Ponownie westchnęłam i usiadłam przy barze, byle nie mieszać się w tę bijatykę. Mira, która chroniła się za barem by czymś nie oberwać uśmiechnęła się do mnie. Ja także się uśmiechnęłam
- No Miruś! Słyszałam, że umówiłaś się z moim braciszkiem!  - Pochyliłam się w stronę białowłosej i spojrzałam na nią z lekko złośliwym uśmieszkiem. Ta zaczerwieniła się nieco i dotknęła dłonią policzka.
- Ojej, nie uważasz, że to trochę za szybko?
- Nie! Dziewczyno to całkowicie odpowiednia chwila! – zawołałam przechylając się na barze trochę bardziej w stronę Miry. Białowłosa uśmiechnęła się szeroko i powiedziała
- Tak uważasz? Pewnie masz rację. Jestem taka szczęśliwa!
Wyprostowałam się z dumą i powiedziałam
- A gdyby nie ja to nadal tylko byście wzdychali do siebie z daleka!
Mira zaśmiała się i zaproponowała mi bym się czegoś napiła. Poprosiłam ją o zieloną herbatę, a ona po chwili mi ją podała. Resztę dnia spędziłam w gildii

***

W następnym rozdziale:
Bixlow uśmiechnął się jakoś dziwnie i chwycił torbę którą do tej pory miał przewieszoną przez ramie. Dlaczego ja jej wcześniej nie zauważyłam? Podał mi i Lisannie kilka ciuchów. Przyjrzałam się im i unosząc jedną brew spojrzałam na Bixlow’a
- Żartujesz prawda? Ja mam założyć TO COŚ!? – Wyciągnęłam do przodu żółtą niczym cytryna kieckę z białym pasem i pomarańczowymi kwiatkami na spodzie. Do tego miałam jeszcze równie żółtą opaskę z przyczepioną różą i białe leginsy w kwiatki
- Tak masz to założyć – ten uśmiech Bixlowa mnie po prostu rozwala.
- Po pierwsze ja nie cierpię nosić sukienek! A takich szkaradstw to już kompletnie! W ogóle skąd ty to wytrzasnąłeś!?
Bixlow skrzywił się dziwnie jakby przestraszony i lekko zmieszany
- Lepiej nie pytaj…”

7 komentarzy:

  1. Rozdzialik cudny. Tylko z tego co widzę to ci się zdublowało, więc usuń kopię. Fried i Mira idą na randkę, na randkę, na randkę. JUPI! Uwielbiam ten paring. Ariana jest przeurocza, a połączenie Yue i Bixlow jestem powalające, choć trzeba przyznsć, że do siebie pasują. Czekam na kontynuację, aha jeszcze Laxus i Freya to też mi się podoba. Szkoda mi było jak Freya płakała i żaliła się Levy. A więc inspiracji życzę, czasu oraz serdecznie pozdrawiam. xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe... Widzę, że Freya bawi się w swatkę, co? ^^ Nawet jeśli nie do końca było to zaplanowane ;p.
    Hmm... Rozdział oczywiście ciekawy. Wspominałam już, że ten dziadu zwany "ojcem Freyi i Freid'a" wkurza mnie jak cholera?! >_< (Ło... Nawet nie czuję jak rymuję o_O) Jak nie to mówię teraz... Wrr... Najchętniej to bym go *piiiii*! E
    Ehh... No dobra - uspokoiłam się już. Chyba... Hmm... Co by tu jeszcze...? A tak! Laxus X Freya *.* Huehuehu... Może lepiej nie będę kontynuować, co? No nic...pozdrawiam serdecznie i czekam na NEXT ^^
    A-chan

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuu...Ile par nam się porobiło.Laxus i Freya? I like it.
    Hmm..Notka cudna.
    Pozdrawiam Yuuki K.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mira i Fried? Faktycznie, pasują do siebie. Notka jak zwykle ciekawa, zabawna, nie jest nudna. Byłoby ciekawie, gdyby Laxus i Freya zostali parą. Już widzę zainteresowanie u Makarova! xD
    Pozdrawiam =)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przez przypadek skomentowałam Ci z innego konta, wybacz za pomyłkę, nie zauważyłam, że jestem zalogowana na innym =.= *wskazuje na komentarz podpisany Louise*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jak zawsze niesamowity!!!! Atak przy okazji zapraszam na swojego bloga o fairy tail http://yui-fairy-tail.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział paringowy ^^ Kocham Freed x Mira ^^ Juvia i Gray *o* Przepowiednia Miry się sprawdza !

    OdpowiedzUsuń