wtorek, 13 listopada 2012

Rozdział 7: Randka



- Dlaczego ja się na to zgodziłam? – mruknęłam już po raz któryś z kolei i od razu zostałam uciszona przez spojrzenia czterech osób. Otóż był sobotni wieczór, właśnie teraz Fried i Mira idą na randkę, ale oczywiście Bixlow i Yue nie mogli tak tego zostawić i postanowili ich śledzić by sprawdzić czy wszystko pójdzie jak należy. O dziwo Lisanna i Ever też dały się w to wciągnąć. I ja też się dałam, choć nie wiem jaka szatańska moc podkusiła mnie by się na to zgodzić. Nasza dwójka zakochanych właśnie weszła do restauracji a my jakże subtelnie schowaliśmy się na tyłach budynku.
- To jest śmieszne! – Wyrzuciłam z siebie – Co wy niby chcecie zrobić?
- Dopilnować żeby ich randka udała się perfekcyjnie! – Wyszczerzyła się Yue, a zawtórował jej wielki uśmiech Bixlowa i potakujące kiwnięcia głowami Lisanny i Ever. Westchnęłam
- Dobra róbcie co chcecie. Ja stąd spadam. – Odwróciłam się z zamiarem odejścia, ale ktoś złapał mnie za bluzkę i pociągnął w tył co skończyło się tym, że upadłam na cztery litery. Gdy spojrzałam w górę cała czwórka pochylała się nade mną z iście mrocznymi minami. Aż mnie ciarki przeszły
- O nie. Nigdzie nie idziesz. – Powiedziała Yue uśmiechając się przy tym niczym psychopata
- Dzisiaj nie ma pozwolenia na dezercję. – Dodał Bixlow pochylając się jeszcze bardziej nade mną. Lisanna i Ever także uśmiechały się w przerażający sposób. Oni mnie przerażają. Podniosłam się i odsunęłam się trochę od nich
- Dobra, dobra. Nigdzie nie idę
Odpowiedziały mi cztery uśmiechnięte twarze. Co za ludzie! Yue szepnęła coś do ucha Lisanny, a ta uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Po chwili weszła tylnym wejściem do restauracji.  Po kilku minutach białowłosa wróciła i oznajmiła
- Siedzą przy oknie z samego tyłu restauracji
- Wytłumaczycie mi w końcu co chcecie zrobić?
Bixlow spojrzał na Lisannę i spytał
- Masz to?
Ta tylko kiwnęła głową z uśmiechem i wyciągnęła cztery małe buteleczki. Dała każdemu po jednej. Przyjrzałam się owej buteleczce. W środku był jakiś złoty proszek.
- Cóż to jest? – Spytałam ze zdziwieniem.
- Proszek do zmiany wyglądu
Spojrzałam na Lisannę ze szczerym zdziwieniem.
- To coś takiego istnieje!?
- Jak widzisz. Sama to stworzyłam za pomocą mojej magii. Oprócz przejęcia zwierząt, tak jak Mira potrafię zmieniać swój wygląd. Dzięki temu stworzyłam to.
- Jak to działa? – Spytałam już spokojniej. Dzisiaj nic mnie już nie zdziwi.
- Musisz się tym posypać i pomyśleć o tym jak chcesz wyglądać. Spójrz. – Yue nasypała proszek na rękę i sypnęła na siebie. Zamknęła oczy i już po chwili zaczęła się zmieniać. Jej długie białe włosy stały się krótkie sięgające do ramion, oraz stały się kruczoczarne. Oczy zmieniły kolor na ciemną zieleń oraz stały się nieco większe. Karnacja zrobiła się ciemniejsza, a na nosie pojawiło się kilka piegów. Rzęsy się wydłużyły, a usta zrobiły się nieco węższe. Patrzyliśmy teraz na Yue, ale jakby równocześnie na kogoś zupełnie innego. Chwilę ciszy, która nastała po przemianie Yue przerwał Bixlow
- Wow! Wyglądasz niesamowicie!
Yue skłoniła się lekko i powiedziała
- Dziękuje. Ale czy to znaczy, że przedtem ci się nie podobałam?
- Nie! Jasne, że byłaś śliczna! – Zaprzeczył pośpiesznie, a potem dodał z uśmiechem – Powiem nawet, że jednak wolę cię w twojej normalnej wersji
Yue uśmiechnęła się i teraz Bixlow posypał się proszkiem. Jako, że miał na głowie hełm, zobaczyliśmy tylko jak ciemnieje mu karnacja, oraz nos nieco się zmniejsza. Po chwili Bixlow podniósł rękę i ściągnął hełm. Naszym oczom ukazał się przystojny długowłosy chłopak o wąskich uwodzicielskich, czarnych oczach i zabójczym uśmiechu. Jego włosy były ciemno niebieskie, rozpuszczone, sięgające do połowy pleców. Na policzku miał jedną małą bliznę. Ja i Yue nie wiedziałyśmy jak Bixlow wygląda naprawdę więc nie wiedziałyśmy jak bardzo się zmienił, ale najwyraźniej na Lisannie i Ever zrobił wrażenie.
- Łał… - Powiedziały obie równocześnie wpatrując się w niego jak zahipnotyzowane. Bixlow zaśmiał się i powiedział
- Aż tak się zmieniłem?
- Jak cholera! – Powiedziały znowu obie równocześnie
Kątem oka zobaczyłam, że Yue krzyżuje ręce na piersi i najwyraźniej zła spojrzała w bok. Zaśmiałam się cicho. Yue jest zazdrosna! W tej samej chwili spostrzegłam, że Lisanna przystąpiła do zmiany wyglądu, z tym że ona nie potrzebowała do tego proszku. Zamknęła oczy i zaczęła się zmieniać. Jej krótkie włosy zaczęły się wydłużać i zatrzymały się dopiero na wysokości kolan, oraz przybrały kolor rudy. Były lekko pofalowane. Na jej twarzy pojawiły się piegi, a oczy stały się większe i zrobiły się ciemno fioletowe. Rzęsy wydłużyły się, a nos stał się odrobinę mniejszy i węższy. Usta stały się nieco większe i bardziej czerwone. Gdy skończyła uśmiechnęła się i spytała
- I jak wyglądam?
- Świetnie! – Powiedziały Yue i Ever razem.
- Przepięknie! – Dodał Bixlow i zarobił mordercze spojrzenie od Yue, ale najwyraźniej tego nie zauważył.
Teraz Ever posypała się proszkiem. Jej włosy stały się odrobinę krótsze, oraz proste. Przybrały kolor śnieżnobiały z jednym czarnym pasemkiem. Grzywka była zaczesana na prawo i lekko przysłaniała jej oko.  Jej karnacja pojaśniała nieco, a twarz stała się węższa. Oczy przybrały kolor miodowy, a rzęsy wydłużyły się i lekko skręciły na końcu. Jej usta stały się nieco większe i dużo bardziej czerwone
- I co myślicie? – Spytała z uśmiechem
- Wyglądasz świetnie! – Powiedziałam
- Lepiej niż zazwyczaj – Dodał Bixlow ze złośliwym uśmieszkiem
- No wiesz! – Zawołała oburzona i zdzieliła go po głowie
- Dobra, dobra, ja tylko żartowałem! – Powiedział masując się po głowie i odsuwając się od nadal lekko wkurzonej Ever. Wszyscy spojrzeli na mnie. Tylko ja byłam jeszcze w swojej normalnej postaci. Wzięłam głęboki oddech i sypnęłam na siebie proszkiem. Moje włosy rozpuściły się i skróciły się. Teras sięgały niewiele ponad ramiona. Stały się lekko kręcone i czarne. Moje oczy stały się większe a ich kolor zmienił się na jasny błękit. Karnacja mi pociemniała a na policzkach pojawiły się piegi. Twarz stała się nieco bardziej okrągła, a nos przecinała mi blizna. Usta stały się mniejsze i bardziej jasne.
- I jak? – Spytałam
- Super! – Zawołały dziewczyny razem
- Wyglądasz ślicznie! – Dodał Bixlow z uśmiechem. Zerknęłam na Yue i mało nie parsknęłam śmiechem. Normalnie ciskała błyskawice z oczu. Teraz już wszyscy mieliśmy nowy wygląd. Nagle coś mnie tknęło.
- Dobra mamy nowy wygląd, ale co z ciuchami? – Spytałam.
Bixlow uśmiechnął się jakoś dziwnie i chwycił torbę którą do tej pory miał przewieszoną przez ramie. Dlaczego ja jej wcześniej nie zauważyłam? Podał mi i Lisannie kilka ciuchów. Przyjrzałam się im, spojrzałam na Bixlowa z uniesioną brwią i spytałam
- Żartujesz prawda? Ja mam założyć TO COŚ!? – Wyciągnęłam do przodu żółtą niczym cytryna kieckę z białym pasem i pomarańczowymi kwiatkami na spodzie. Do tego miałam jeszcze równie żółtą opaskę z przyczepioną różą i białe leginsy w kwiatki
- Tak masz to założyć – ten uśmiech Bixlowa mnie po prostu rozwala.
- Po pierwsze ja nie cierpię nosić sukienek! A takich szkaradstw to już kompletnie! W ogóle skąd ty to wytrzasnąłeś!?
Bixlow skrzywił się dziwnie jakby przestraszony i lekko zmieszany
- Lepiej nie pytaj…
Zdziwiłam się, ale nie drążyłam tematu dalej. Spojrzałam na ciuchy Lisanny. Nie miała lepiej. Jej dostała się jaskrawo zielona kiecka z ciemno niebieskim pasem oraz kwiatami. Do tego dwie spinki w kształcie niebieskich kwiatów i ciemno zielone rękawiczki bez palców, które były jedyną porządną rzeczą w tym wszystkim. Westchnęłam i powiedziałam
- Niech ci będzie.
Poszłyśmy z Lisanną do jakiegoś zaułka i przebrałyśmy się, a nasze normalne ciuchy porządnie schowałyśmy. Wróciłyśmy do reszty i Yue wyjaśniła nam co mamy robić.
- Będziecie udawały gości restauracji. Od dwie przyjaciółki przyszły coś zjeść. Usiądźcie jak najbliżej Fried’a i Miry i obserwujcie ich. My zajmiemy się resztą – Yue puściła oczko do Bixlowa a ten się zaśmiał. Wolę nie wnikać. Poszłyśmy z Lisanną do wyjścia głównego i weszłyśmy do środka. Gdy weszłyśmy jeden z kelnerów dziwnie na nas spojrzał, ale to przemilczę. Na szczęście stolik zaraz koło naszej zakochanej parki był wolny więc tam usiadłyśmy. Udając, że jestem bez reszty pochłonięta wyborem dań przysłuchiwałam się ich rozmowie.
- Tak myślisz? – Spytał Fried z uśmiechem, a Mira się zaśmiała
- O tak. Naprawdę uroczo ze sobą wyglądają! Jestem pewna, że niedługo coś z tego będzie!
Fried oparł się o oparcie krzesła, splótł ręce i spojrzał nieco w górę.
- Yue i Bixlow? Ha! Nigdy bym nie pomyślał!
Mira zaśmiała się a ja uśmiechnęłam się mimowolnie, ale na szczęście nikt tego nie zauważył gdyż zasłaniała mnie karta dań. W tym momencie podszedł do nas kelner. By nie wydało się to podejrzane zamówiłam małe lody i wodę. Lisanna zrobiła to samo. Po chwili kelner przyniósł nam nasze zamówienie
- Tak jestem pewna, że będą razem! Zanim pojawiła się tu Yue myślałam, że Bixlow czuje coś do Lisanny, a ona do niego, ale teraz jestem pewna, że tak nie jest!
Fried się zaśmiał, a ja musiałam dość mocno przygryźć sobie wargę by nie wybuchnąć śmiechem. Natomiast Lisanna spojrzała na mnie unosząc jedną brew i powoli pokręciła głową. Chyba ona nie podzielała zdania swojej siostry. Po chwili przy stole naszych zakochanych pojawił się kelner z tacą. W pierwszej chwili go nie poznałam, ale wystarczyło mi kila minut by rozpoznać, że to Bixlow! Skąd on do jasnej cholery wytrzasnął strój kelnera!? Ale… ciekawe czy słyszał o czym rozmawiali Fried i Mira. By się nie zaśmiać wbiłam sobie paznokcie w rękę i udałam, że rozmawiam z Lisanną. Bixlow podał parze zakochanych wielkie pucharki lodów co zdecydowanie wywołało ich zdziwienie.
- Przepraszam, ale my tego nie zamawialiśmy. – powiedziała Mira i spojrzała na przemienionego Bixlowa. Zmarszczyła lekko brwi i przyjrzała mu się uważnie. Ten tylko uśmiechnął się szeroko i puścił oczko białowłosej co zdecydowanie nie spodobało się Friedowi
- To na koszt firmy. Specjalny prezent ode mnie. – Po czym posłał Mirze uśmiech i oddalił się. Przechodząc obok nas puścił mi oczko, a ja tylko powoli pokręciłam głową. Bixlow tylko uśmiechnął się i posłał mi bezgłośne „ no co?”. Westchnęłam cicho i wróciłam do „rozmowy” z Lisanną. Mira jeszcze przez chwilę przyglądała się jak Bixlow podchodzi do innego stolika, a potem spojrzała na Fried’a, który był lekko zły
- Ten kelner mi się nie podoba… - Powiedział, a Mira tylko się zaśmiała
- Czyżbyś był zazdrosny?
Fried nie odpowiedział tylko spojrzał na nią lekko czerwony. Mira ponownie się zaśmiała i położyła swoją dłoń na ręce Frieda
- Nie musisz być zazdrosny. Przecież wiesz, że to ty jesteś dla mnie najprzystojniejszym mężczyzną na świecie.
Oblicze Frieda złagodniało. Uśmiechnął się wyraźnie szczęśliwy
- Wiem. Przepraszam cię
Mira ponownie się zaśmiała
- Nie ma za co. To było słodkie
Uśmiechnęłam się mimowolnie i spojrzałam na Lisannę, która także się uśmiechała. Jak słodko! Nasza parka zakochanych rozmawiała przez chwilę jednak coś im przerwało. W restauracji rozległa się muzyka. To kilku muzyków zaczęło grać niedaleko nas. Grali zdecydowanie zbyt głośno. Mirze najwyraźniej też to przeszkadzało bo skrzywiła się i powiedziała
- Strasznie głośno grają. Po za tym nie lubię tej piosenki.
Już podnosiłam się z miejsca. Chciałam coś zrobić choć nie do końca wiedziałam co, jednak wyprzedziła mnie białowłosa kelnerka w okularach, która momentalnie znalazła się koło muzyków i zdzieliła ich wszystkich tacą po głowach, a potem krzyknęła
- Za głośno gracie osły! To przeszkadza Fr…  gościom! Grajcie ciszej! I zapomnijcie o tej piosence! Nie podoba się M… gościom!
Muzycy skruszeni przytaknęli i zaczęli grać ciszej. Białowłosa kelnerka, którą oczywiście była Ever, podeszła do naszego stolika i spytała czy coś podać. Ja wskazałam na coś w karcie dań, a ta pochyliła się by się przyjrzeć na co wskazuję, co dało nam sposobność by zamienić kilka słów
- Nie wiem czy to wszystko wytrzymam! Strasznie się denerwuję! – Powiedziała prawie niedosłyszalnym szeptem. Odpowiedziałam jej takim samym głosem
- Spokojnie nie denerwuj się. Pamiętaj, że oni na pewno cię nie rozpoznają.
Ever wzięła głęboki oddech i powiedziała
- Dobra, postaram się opanować
Po tych słowach wyprostowała się, uraczyła nas uśmiechem i potwierdzeniem, że przyjęła zamówienie, a potem odeszła od stolika. Teraz Mira uśmiechała się i powiedziała
- Tak o wiele lepiej.
Nasza parka znowu zaczęła rozmawiać, jednak spokój nie trwał długo. Niedaleko stolika Frieda i Miry zaczęli się głośno awanturować jacyś dwaj goście, a po chwili doszło do szarpaniny. Znowu chciałam coś zrobić, ale nie podniosłam się nawet o milimetr gdy do dwójki awanturników podbiegła czarnowłosa dziewczyna o ciemnej karnacji. Yue. Zdzieliła ich po głowach tacą i wydarła się na nich
- Co to ma znaczyć!? To jest porządna restauracja a nie burdel! Jak chcecie się bić to tam są drzwi! A teraz siadać i grzecznie jeść, bo jak nie to znowu oberwiecie!
Dwaj awanturnicy najwidoczniej byli gotowi się z nią sprzeczać, ale zrezygnowali gdy zobaczyli mordercze spojrzenie Yue. Grzecznie usiedli i już byli cicho. Yue uśmiechnęła się i odeszła od stolika
Mira przez chwilę patrzyła za odchodzącą Yue, a potem zwróciła się do Frieda.
- Mają tu bardzo dobrą obsługę nie uważasz?
Fried przytaknął i po chwili dodał
- Choć te kelnerki są trochę za bardzo agresywne.
Parsknęłam śmiechem, lecz szybko przekształciłam to w atak kaszlu. Na szczęście Mira i Fried nic nie zauważyli. Porozmawiali jeszcze chwilę i już zaczęli się zbierać do wyjścia. Spojrzałam na Lisannę i… mnie zatkało. Jej włosy zaczęły pomału jaśnieć i się skracać.
- Lisanna! – szepnęłam z lekką paniką – Twoje włosy!
Ona spojrzała na mnie i otworzyła szerzej oczy
- Freya – szepnęła – Twoje włosy robią się zielone! Cholera! Minęła godzina! Proszek działa tylko godzinę!    
Szybko wstałam, co było trochę nie rozsądnie, ale lepsze to niż żebym zmieniła się z powrotem na oczach Miry i Frieda! Szybko się odwróciłam. Zobaczyłam Bixlowa, który najwyraźniej też zauważył, że zaczyna się zmieniać. Taca, którą trzymał upadła na ziemie z głośnym trzaskiem a on sam szybko skierował się do tylnych drzwi restauracji. Mój wzrok padł na Yue, która także zaczęła się zmieniać i nasze spojrzenia spotkały się. Obie kiwnęłyśmy głowami. Wiedziałyśmy o co chodzi drugiej. Mira i Fried już wychodzą, a to niepowtarzalna szansa by zobaczyć prawdziwą twarz Bixlowa! Nie przepuszczę takiej szansy! Yue od razu zerwała się i pobiegła za chłopakiem, a ja zrobiłam to samo kilka sekund po niej. Gdy wybiegłam na zewnątrz miałam już swój normalny wygląd. Rozejrzałam się, ale nigdzie nie widziałam ani Bixlowa ani Yue. Pobiegłam w miejsce gdzie schowaliśmy nasze ciuchy i przeżyłam zawód. Na ziemi siedział Bixlow, a na głowie miał już swój hełm. Oddychał z ulgą i uśmiechał się do Yue, która siedziała naprzeciwko niego i piorunowała go spojrzeniem. Najwyraźniej jej tez się nie udało. Podeszłam do niech i także usiadłam. Teraz dopiero dotarło do mnie jak byłam spięta. Odetchnęłam z ulgą. Kilka sekund później dołączyły do nas Ever i Lisanna. Ja i reszta dziewczyn poszłyśmy się przebrać. Ja zrobiłam to pierwsza, a potem oddałam wróciłam do Bixlowa, który także był już przebrany i oddałam mu tą cytrynową kieckę
- Możesz mi teraz powiedzieć skąd tyś wytrzasnął tą kieckę?
Bixlow skrzywił się, rozejrzał się czy reszty dziewczyn nie ma, a potem pochylił się i powiedział cicho
- Od Ariany. Nie wiedziałem kogo poprosić. Spytałem jej czy wie skąd mogę wziąć takie ciuchy… powiedziała że mi je załatwi… jeśli obiecam wyświadczyć jej kiedyś przysługę. Mówiąc to miała… straszny błysk w oku. Już nie wyglądała jak ta słodka mała dziewczynka. Boję się co ona wymyśliła.
Patrzyłam na niego przez chwilę, a potem położyłam mu rękę na ramieniu i powiedziałam
- Powinnam była cię ostrzec… nigdy, pod żadnym pozorem nie bądź dłużny Arianie. Ona potrafi to wykorzystać w iście szatański sposób. – Powiedziałam to z niesamowitą powagą. Bixlow odsunął się trochę ode mnie i przełknął ślinę.
- O co ona może mnie poprosić?
- Wiesz… w sumie to nie wiem. Może żebyś zdjął hełm… albo… - W tym momencie pojawiła się reszta dziewczyn. Spojrzałam na Yue i zapaliła mi się żaróweczka nad głową. Już wiem! Zaczęłam się śmiać jak głupia, dziewczyny spojrzały na mnie ze zdziwieniem, a Bixlow najwyraźniej był przestraszony
- C-co? Co cię tak śmieszy? – Spytał
- Już wiem! Wiem o co Ariana cię poprosi! – Powiedziałam nie przestając się śmiać.
- O co!? – Spytał Bixlow zdenerwowany i zarazem trochę przestraszony. Nie przestając się śmiać pokręciłam głową i nic nie powiedziałam. Nie powiem mu! Nie ma mowy! Gdy w końcu przestałam się śmiać, zginałam się lekko i dyszałam. Ciekawe czy moje przewidywania się sprawdzą. Mam nadziej, że tak! Dziewczyny spytały z czego się tak śmiałam, ale ja nie odpowiedziałam im. Uśmiechnęłam się tylko i ruszyłam w drogę powrotną do gildii. Reszta po chwili ruszyła za mną Przypilnowaliśmy by randka Freida i Miry się udała, a ja coś czuję, że niedługo może odbyć się kolejna. Ale tym razem kto inny się na nią uda. Zaśmiałam się i ruszyłam przed siebie

***

W następnym rozdziale:
- Lepiej nie próbuj żadnych sztuczek – Xander uśmiechnął się paskudnie i wbił kod by otworzyć drzwi
- Bo co!? – Rzuciłam
- To – Powiedział Reito i w tej chwili drzwi otworzyły się. Zobaczyłam dużych rozmiarów pokój, który był wypełniony najrozmaitszymi maszynami i przyrządami. Prawie wszystkie te przedmioty były wykonane za pomocą magii Diamentowego Tworzenia. Jednak ja w ogóle nie zwracałam uwagi na wystrój pomieszczenia. Z szokiem, strachem i wściekłością wymalowaną na twarzy wpatrywałam się w sam środek pomieszczenia gdzie stała sporych rozmiarów lacrima. A do niej za pomocą kajdan były przypięte dwie osoby. Obie nieprzytomne. Obie potwornie poranione i całe we krwi. Zacisnęłam ręce w pięści. Tak wściekła nie byłam chyba jeszcze nigdy. Spojrzałam na Xandera który szczerzył się do mnie złośliwie. Nie myślałam, że mogę nienawidzić go jeszcze bardziej.
- Co wyście im zrobili dranie!?”

***

No! I to by było na tyle! Mam nadzieje, że notka się podobała, a zapowiedz następnej was zaciekawiła. Do następnej notki!

4 komentarze:

  1. Cudna notka! Ach, ci niedobrzy ludzie.Tak śledzić Fried'a i Mirę na randce? Zapowiedź mnie zaciekawiła, ciekawe kim są te uwięzione osoby?
    Czekam na next.Bye!
    Yuuki K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Buhahaha, to było świetne! Wspaniale to opisałaś! Chylę czoło, mam wspaniały styl pisania! Aż ci zazdroszczę *v*
    To nieładnie tak śledzić naszą parę! Najlepsza była końcówka tego czaru, jak Bixlow rzucił się do ucieczki xD A dziewczyny za nim. Normalnie tarzałam się ze śmiechu xD
    Pozdrawiam cię serdecznie i oczekuję nowego rozdziału :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna historia! Potrafi miejscami zasmucić, a miejscami rozbawić do łez, duży plus! Masz ciekawy styl pisania, zostanę u Ciebie na dłużej :) Nie mogę się doczekać co będą musiały zrobić dziewczyny, żeby zobaczyć twarz Bixlowa :D Pozdrawiam i zapraszam również do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Randka boska ! Chcę taki proszek ! Lisanna daj ! Co do tej przysługi to ja też się domyślam ^^ Biedny Bix xD Szkoda że nie udało się dziewczyną zobaczyć jego twarzy ;-; Następny rozdział ?? Oj chyba będzie mrocznie ^^

    OdpowiedzUsuń