Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Czułam się jakby stado
magów toczyło walkę w mojej głowie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nadal
byłam w gildii. Wszyscy którzy wczoraj razem z nami się upili… spali w
najdziwniejszych pozach. Natsu i Grey nie wiem jakim cudem zostali przywiązani
do filaru. Juvia spała pod owym filarem i kleiła się do nogi swojego
ukochanego, a Lucy spała na stojąco opierając się głową o owy nieszczęsny
kawałek drewna. Yue spała przytulając się do pleców Bixlowa, a ten drzemał na
swoich lalkach, które unosiły się w powietrzu. Nie wiem jakim cudem oni oboje
się zmieścili na tych lalkach, ale wolę w to nie wnikać. Dalej zobaczyłam
Frieda śpiącego pod barem i Mirę, która z uśmiechem drzemała na jego kolanach.
Uśmiechnęłam się lekko. Pod koleiny filarem spał Elfman, a obok niego Ever,
która opierała się o jego ramie. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Po drugiej
stronie filaru na ziemi spali rozłożeni Max i Laki. Na scenie leżały puste
beczki po sake, a na nich smacznie spała Cana. Obok niej na ziemi leżał Gajeel,
który robił za posłanie dla naszych kotków, bo na nim smacznie drzemali Lily,
Happy i Carla. Obok nich leżała Levy, której głowa spoczywała na ręce Gajeela,
a sama przytulała się do Smoczego Zabójcy.Erza leżała na blacie baru, a koło
niej było powbijane pełno mieczy. Nie mam pytań. Na drugim końcu baru spał
Mistrz Macarov. Na jednym ze stołów drzemała Lisanna, której nogi leżały na
brzuchu Macao, a obok niego drzemał Wakaba. Oprócz tego na ławce spała Arwena.
Przyszła w środku imprezy z zamiarem pożegnania się, ale razem z Yue
namówiłyśmy ją by została. W takich oto pozycjach spali wszyscy. A ja? Ja
leżałam na stole i przytulałam się do ramienia Laxusa. Czując, że robię się
czerwona niczym burak ostrożnie wyjęłam rękę z pod ramienia blondyna, byle
tylko go nie obudzić. W pewnej chwili zamarłam gdyż Laxus poruszył się. Jednak
nie obudził się, tylko przez sen odwrócił się w moją stronę. Spojrzałam na jego
twarz i uśmiechnęłam się. Słodko wygląda kiedy śpi. Kya! O czym ja myślę do
cholery!? Czując, że moja twarz płonie zeszłam ze stołu i uważając by na nikogo
nie nadepnąć podeszłam do baru. Wyjęłam butelkę wody i wypiłam połowę jej
zawartości za jednym zamachem. Nagle zobaczyłam jakieś poruszenie zaraz koło
baru, a potem cichy głos
- Freya?
Wyszłam
zza baru i kucnęłam obok blatu o który opierał się Fried. Już nie spał.
Spojrzał na mnie, a potem na butelkę, którą miałam w ręce i uśmiechnął się
- Mogłabyś dać mi wodę? Sam bym wziął, ale jak widzisz nie mogę
się ruszyć. – Spojrzał na śpiącą na jego kolanach Mirę, a potem znów na mnie.
Ja uśmiechnęłam się słodko i szybko wypiłam resztę zawartości butelki. Mój
braciszek posłał mi mordercze spojrzenia, a ja zachichotałam i wstałam. Wzięłam
kolejną butelkę wody i podałam ją Friedowi
- Masz.
Zielonowłosy
wziął ode mnie butelkę i wypił prawie całą wodę
jaka w niej była za jednym zamachem. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, a
Fried zaczął delikatnie budzić Mirę. Białowłosa wstała powoli i przecierając
oczy spojrzała na mojego braciszka, który się do niej uśmiechnął. Mira także
się uśmiechnęła, a potem rozejrzała się po pomieszczeniu i aż oczy jej
zabłysły.
- Oh! Jak oni wszyscy słodko wyglądają! Trzeba im zdjęcia zrobić!
– Momentalnie w jej ręce znalazł się aparat. Zaśmiałam się. Cała Mira. Poszłam
razem z nią robić im zdjęcia, a Fried tylko się nam przyglądał. Spojrzałam na
Laxusa, który nadal spał i naprawdę zaczęłam się cieszyć, że obudziłam się
wcześniej niż Mira. Białowłosa biegała w te i wewte robiąc wszystkim zdjęcia.
Jej pierwszą ofiarą okazali się być Yue i Bixlow. Skakała wokół nich nie mogąc
przestać się zachwycać i wołać jak to oni wyglądają słodko. Później jako cel
obrała sobie Levy i Gajeela. Z wielkim uśmiechem napstrykała im całą masę
zdjęć, a potem jej wzrok padł na jeden z filarów i aż oczy jej się zaświeciły.
Momentalnie znalazła się koło Elfa i Ever i teraz im zaczęła robić zdjęcia.
Obserwując Mirę w swoim żywiole, naprawdę zaczęłam się cieszyć, że obudziłam
się wcześniej niż ona. Nie dała by mi potem żyć! W chwili gdy białowłosa
skończyła robić wszystkim zdjęcia, zaczęły się budzić pierwsze osoby, a zaraz
po nich kolejni. Natsu i Grey zaczęli się kłócić i wiercić nie mogąc się
wydostać. Na ratunek ruszyły im Juvia i Lucy, choć miały sporo problemów z tym
sznurem. Cana gdy się obudziła spadła z beczek prosto na Gajeela, przygniatając
tym samym Lily’ego, Happy’ego i Carlę. Cała piątka zaczęła się szamotać, przez
co zepchnęli biedną Levy ze sceny. Elf i Ever obudzili się dokładnie w tym
samym czasie i równocześnie od siebie odskoczyli co skończyło się tym, że
białowłosy wpadł na Maxa, a brązowowłosa na Laki. Yue gdy zobaczyła na kim leży
zrobiła się cała czerwona i tak gwałtownie się podniosła, że ona i Bixlow
spadli na ziemię. Yue wylądowała na ziemi a Bixlow nad nią przez co białowłosa
zrobiła się jeszcze bardziej czerwona o ile to w ogóle możliwe. Bixlow wstał i
pomógł stać Yue, ale oboje nie wiedzieli jak się zachować. Arwena wstała przy
okazji uderzając głową w stół czemu towarzyszyła wiązanka przekleństw. Lisanna
tak gwałtownie się obudziła, że dość boleśnie wybiła nogę w brzuch Macao, a ten
przywalił Wacabie co skoczyło się oczywiście tym że zaczęli się kłócić. Erza
przetarła sobie oczy i zaczęła wyciągać swoje miecze z blatu baru, przez co
jednym z nich mało nie trafiła w Mistrza Macarova, ale ten w porę zeskoczył z
baru. A Laxus spadł ze stołu. Po raz kolejny dziękuje, że wstałam pierwsza!
Gdybym nadal spała zapewne ja i blondyn wyładowalibyśmy w podobnej pozycji jak
Bixlow i Yue. Przez pomieszczenie przeszedł zbiorowy jęk, gdy wszyscy uświadomili
sobie jak bardzo bolą ich głowy. Połowa z nich od razu rzuciła się do baru by
całkowicie wykończyć nasze zapasy wody, a druga połowa wolała jednak zachować
się jak cywilizowani ludzie i spokojnie poczekali, aż tamci się uspokoją. Do
tej bardziej cywilizowanej grupy należeli Erza, Laxus, Lily, Carla, Lucy,
Juvia, Levy, Arwena i Ever, która chyba nie miała sił się w ogóle ruszać, bo
cały czas leżała na podłodze. Nagle uświadomiłam sobie coś istotnego. W całym
tym zamieszaniu nigdzie nie dostrzegałam ani Wendy, ani Ariany. Odetchnęłam z
ulgą. To znaczy, że ich z nami nie było. Może i niektórzy z gildii tak jak ja
są nie pełnoletni a i tak piją, ale siedem i dwanaście lat to jednak za
wcześnie na alkohol. Wytężyłam pamięć i przypomniałam sobie, że Yue odprawiła
Arianę do domu, a Carla była nie ugięta i nie pozwoliła Wendy się przyłączyć
więc nasza Smocza Zabójczyni postanowiła potowarzyszyć Arianie. Zapewne siedzą
w domu Yue i Ariany. By nie przeszkadzać tej dzikiej bandzie w zaspokojeniu
pragnienia odeszłam od baru i usiadłam na jednym ze stolików. Okazało się że to
ten stół na którym spałam, a Laxus nadal na nim siedział. Spojrzałam na niego i
uśmiechnęłam się. Błagam, błagam niech on nie pamięta tego co wczoraj
wygadywałam! Blondyn spojrzał na mnie i także lekko się uśmiechnął
- Wiesz może co się wczoraj działo? Nic nie pamiętam
Tak!
Co za ulga! Gdyby pamiętał to co wczoraj wygadywałam… nawet nie chcę o tym
myśleć! Pokręciłam głową i skłamałam
- Nie. Ja też nic nie pamiętam. Ale z tego co zastałam po
przebudzeniu, wnioskuję, że nieźle się bawiliśmy!
Wyszczerzyłam
się do niego, a ten się zaśmiał. Ależ on ma cudowny śmiech. Kya! O czym ja
znowu myślę do jasnej cholery!? Uderzyłam się kilka razy w głowę by odpędzić te
myśli, a Laxus przechylił głowę, uniósł jedną brew i spytał z ironiczny
uśmiechem
- Dobrze się czujesz?
Spojrzałam
na jego twarz i czując, że zaczynam robić się czerwona szybo odwróciłam głowę w
inną stronę
- Wszystko dobrze! Poprostu jestem otumaniona po tej imprezie i
mam dziwne myśli!
- Chyba nie chcę wiedzieć jakie! – Blondyn znowu się zaśmiał, a
gdy do moich uszu ponownie doszedł ten słodki śmiech, zrobiłam się jeszcze
bardziej czerwona niż przedtem. Kya! Nie myśl o tym głupia, nie myśl! Ale po
prostu nie potrafiłam… Kątem oka spojrzałam na Laxusa, który teraz wołał coś do
kogoś innego, a po chwili znowu się śmiał. Moja twarz przybrała kolor
dojrzałego pomidora. Prędko zeszłam ze stołu i szybkim krokiem ruszyła w stronę
wyjścia z gildii. Muszę się przewietrzyć! Wyszłam na zewnątrz i od razu
ruszyłam przed siebie nie zastanawiając się nawet dokąd idę. Co się ze mną
dzieje do cholery!? Dlaczego on tak na mnie działa!? Może i jest przystojny,
ale przecież nie jest pierwszym atrakcyjnym mężczyzną jakiego spotkałam! Wiec
czemu tak na niego reaguję!? Może to przez ten jego słodki, często ironiczny
uśmiech? Albo to ta blizna, która dodaje mu uroku? A może to ta elektryzująca
osobowość, tak mnie do niego przyciąga? A może to te oczy, które… Kya! Znowu to
robię! Przestań o nim myśleć w ten sposób głupia! To tylko twój przyjaciel,
wbij to sobie do głowy! Tylko przyjaciel! Przecież się w nim nie zakochałam! To
niedorzeczne! Prawda…? Pokręciłam szybko głową by odpędzić od siebie te myśli.
To jest niedorzeczne i koniec! Nie ma mowy, żebym się w nim zakochała! Nie
dopuszczam do siebie takiej opcji. Nie żebym miała coś do Laxusa. Naprawdę
lubię spędzać z nim czas. Dobrze się dogadujemy i jest naprawdę ciekawą osobą.
Polubiłam go od razu jak go poznałam. I te jego oczy… mogłabym w nie patrzeć
godzinami. Czuję się w tedy jak zahipnotyzowana. Mam ochotę podejść do niego i…
Kya!!! Nie, nie, nie! Nie myśl tak o nim idiotko! Do cholery jasnej opanuj się!
Czując, że robię się cała czerwona na twarzy ponownie pokręciłam głową, co nie
było rozsądnym wyjściem, bo dobiłam do kogoś, a zważając na to że prawie
biegłam, wylądowałam na czterech literach. Spojrzałam w górę i nie mogła
uwierzyć w moje „szczęście”. Poważnie!? Chciałam wrzasnąć w niebo. Otóż właśnie
wpatrywałam się w te cudne oczy, które przed chwilą tak wychwalałam. Laxus
uniósł jedną brew na mój widok, po czym pomógł mi wstać
- Co ty tu robisz? Myślałem, że nadal jesteś w gildii.
Czułam,
ze robię się czerwona, ale nie mogłam temu zapobiec. Nie patrząc mu w oczy
odpowiedziałam
- Musiałam się przejść. A ty? Co tu robisz?
Blondyn
westchnął, a potem uśmiechnął się
- Także musiałam się przejść. Musiałem odpocząć od tej hałaśliwej
bandy! – zaśmiał się, a ja poczułam, że moja twarz płonie. Laxus przestał się
śmiać, spojrzał na mnie i przekrzywił lekko głowę i spytał
- Dobrze się czujesz? Jesteś strasznie czerwona. Może masz
gorączkę?
Blondyn
przyłożył rękę do mojego czoła i w tej chwili byłam pewna, że tak czerwona
jeszcze w życiu nie byłam! Laxus szybko zabrał rękę i skrzywił się nieco
- Jesteś cała rozpalona! Na pewni masz gorączkę!
- Nie, ja… - jednak nie dane mi było dokończyć, bo Laxus chwycił
mnie za rękę i wszedł mi w słowo
- Zabiorę cię do gildii! Tam się tobą zajmą!
- Nie! Naprawdę nic mi nie jest!
Dopiero
po jakichś piętnastu minutach udało mi się go przekonać, że na pewno nie jestem
chora. Spokojnie ruszyliśmy w drogę powrotną do gildii. Moja twarz na szczęście
odzyskała swój normalny kolor. Właśnie weszliśmy w ulicę na której stały
stragany z warzywami i innymi temu podobnymi rzeczami. Nagle zobaczyłam jakąś
staruszkę, której urwała się siatka, a wszystkie jej zakupy rozsypały się po
ulicy. Najwidoczniej miała problemy z kręgosłupem i ciężko było jej pozbierać
to wszystko samej. Nikt nie raczył jej pomóc. Było tam pełno ludzi, ale żaden
się nie zainteresował. Ehh… ludzka obojętność na innych czasami mnie przeraża.
Podbiegłam do niej i uśmiechnęłam się
- Może pomóc?
Nie
czekając na odpowiedz zaczęłam zbierać rozsypane zakupy. Ku mojemu zdziwieniu
Laxus także pomógł. Wyszczerzyłam się do niego, a on uśmiechnął się tylko.
Związałam siatkę tak by można było do niej włożyć pozbierane zakupy, a potem
podałam ją staruszce z uśmiechem.
- Ojej, bardzo wam dziękuje. Gdybym musiała zbierać to wszyscy
sama nie wiem ile by i to zajęło – Podziękowała nam kobieta. Ja uśmiechnęłam
się tylko, a Laxus powiedział
- Żaden problem!
- Jakie to szczęście, że trafiłam na tak miłą i pomocną parkę! Oh
doprawdy widać, że dobrze się dobraliście!
Moja
twarz ponownie przybrała kolor dojrzałego pomidora, a Laxus tylko wysunął lekko
dolną wargę i zamrugał kilkakrotnie powiekami
- Parę? – Mruknął blondyn i jakby zaczął się nad tym zastanawiać.
Moje brwi uniosły się bardzo wysoko do góry, ale odłożyłam to na dalszy plan i
nadal cała czerwona zwróciłam się do staruszki
- My nie jesteśmy parą! Jesteśmy tylko przyjaciółmi!
Kobieta
wyglądała na lekko mówiąc zawiedzioną
- Szkoda. A tak uroczo razem wyglądacie
Po
czym podziękowała nam raz jeszcze i odeszła zostawiając mnie w totalnym
osłupieniu. Patrzyłam tak za nią przez chwile w zdumieniu, po czym spojrzałam
na Laxusa. Nadal stał tak jakby głęboko rozmyślał nad tym co powiedziała
staruszka. Szturchnęłam go w ramie co skutecznie sprowadziło go na ziemie.
Spojrzał na mnie i zamrugał dwa razy
- Nad czym ty się tak zastanawiasz?
Laxus
uśmiechnął się tylko głupio co mnie nieco zaskoczyło bo było to do niego nie
podobne uśmiechać się w ten sposób
- A nic, nic. Przypominało mi się tylko coś co Mira mi kiedyś
powiedziała – Uśmiechnął się do mnie tajemniczo i ruszył w drogę powrotną do
gildii. Przez chwilę stałam wpatrując się w jego plecy, nie rozumiejąc co miał
na myśli. Po chwili jednak niczym echo w mojej głowie pojawiły się słowa Miry,
które powiedziała nie tak dawno temu „Ty i Laxus. Bardzo dobrze się
dogadujecie. I tak słodko razem wyglądacie!” Momentalnie moja twarz przybrała
kolor pomidora. Ona chyba nie…! Miruś, jeśli nagadałaś takich głupot Laxusowi
to mnie popamiętasz! Po chwili jednak dogoniłam blondyna i razem ruszyliśmy w
drogę powrotną do gildii. Gdy już zbliżaliśmy się do budynku zobaczyłam, że
przed nim stoją Yue i Arwena i rozmawiają o czymś. Nagle obie spojrzały na nas
i aż oczy im się zaświecił. Przełknęłam ślinę. O nie! Jęknęłam w myślach
podejrzewając na co się zapowiada. I niestety się nie pomyliłam. Momentalnie
obie dziewczyny znalazły się przy nas. Yue chwyciła mnie za ramie i
wyszczerzyła się do blondyna
- Laxus, chyba nie masz nic przeciwko, że zabierzemy ci Freyę na
jakiś czas, co? – Zatrzepotała rzęsami, a Laxus tylko się zaśmiał
- Zostawiam ją w waszych rękach.
Po
czym ruszył ulicą. Najwyraźniej nie miał zamiaru iść do gildii. Gdy blondyn
zniknął mi z oczu, westchnęłam i nie zważając na pytania Yue i Arweny
przekroczyłam próg gildii. Teraz dopiero uświadomiłam sobie jak bardzo boli
mnie głowa. Usiadłam przy barze i zaczęłam pić wodę w bardzo dużych ilościach.
Oczywiście te dwie irytujące istotki zwane potocznie moimi przyjaciółkami nie
dały mi spokoju i siadły po obu moich stronach wciąż zadając pytania. Właściwie
to Yue zadawała pytania. Arwena tylko wlepiała we mnie ten swój wzrok, który
moim zdaniem mógłby kruszyć kamienie. Postanowiłam je ignorować, lecz
nieustannej paplaniny Yue nie było tak łatwo lekceważyć. Gdy po raz koleiny
zadała mi pytanie czy ja i Laxus jesteśmy już oficjalnie parą, położyłam głowę
na blacie i mruknęłam
- Ty weź daj mi spokój i się lepiej Bixlow’em zajmij…
Yue
natychmiast się zamknęła i jej twarz przybrała kolor dojrzałego pomidora.
Niespodziewanie odezwała się Arwena
- Cóż Freya ma rację. Na imprezie tak się do niego kleiłaś, że
kilka razy mało go nie pocałowałaś – powiedziała to z taką powagą, że ciężko
było się zorientować czy mówi prawdę czy żartuje. W tej chwili i ja
przypominałam sobie, że faktycznie kilka takich sytuacji miało miejsce.
Oczywiście ani Yue ani Bixlow nic nie pamiętają. Wszyscy byliśmy wtedy
kompletnie pijani. Jednak ja i Arwena zawsze pamiętamy to co robimy po pijaku
- Rzeczywiście tak było! – Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i
spojrzałam na Yue, która zrobiła się jeszcze bardziej czerwona niż przedtem
- O czym wy bredzicie!? Nic takiego nie pamiętam!
- Nie dziwne, że nie pamiętasz. Tak pijana to jeszcze w życiu nie
byłaś! – Zawołałam radośnie, ciesząc się ze zmiany tematu. Arwena kiwnęła głowa
i uśmiechnęła się lekko, a ja kontynuowałam
- Ale to, że byłaś pijana nie zmienia faktu, że normalnie
przyssałaś się do niego jak pijawka i go puścić nie chciałaś! – Udałam, że się
zastanawiam po czym wyszczerzyłam się do niej – Choć, z tego co pamiętam on nie
miał nic przeciwko temu! Przeciwnie! Szczerzył się jakby był w siódmym niebie!
Yue
już nabrała powietrza, żeby mi odpowiedzieć, ale powstrzymało ją westchnięcie
Arweny
- To wszystko świadczy tylko o jednym. Obie macie problemy z
facetami!
Momentalnie
poczerwieniałam. Odwróciłam się w jej stronę i krzyknęłam równo z Yue
- Nie prawda!
- Jak to nie? – Powiedziała granatowo włosa spokojnie. Spojrzała
na mnie, a potem na Yue – Obie robicie się czerwone jak buraki gdy tylko
wspomni się o Bixlow’ie czy Laxusie. To ewidentnie wskazuje na to, że się
zakochałyście
- Wcale nie!!! – Znowu krzyknęłyśmy równo. Moja twarz wyglądała
teraz jak dojrzały pomidor. Arwena westchnęła cierpiętniczo i wzniosła oczy ku
niebu, po czym odezwała się głosem tak spokojnym jakby tłumaczyła coś małemu
dziecku
- Jakbyście się w nich nie zakochały to po prostu zbyłybyście te
uwagi śmiechem. A to, że tak pośpiesznie zaprzeczacie, a wasze twarze wyglądają
jakbyście się spiekły na słońcu wskazuje tylko na jedno. Obie się zakochałyście
i tyle.
Zamilkłam
wpatrując się w ziemię. A co jeśli Arwena ma rację? Co jeśli naprawdę się
zakochałam? W Laxusie? Naprawdę dobry z niego przyjaciel. Może i jest często
złośliwy i lubi żartować z wszystkich, ale… jak teraz o tym pomyślę to ze mnie
jakoś specjalnie nigdy nie żartował. Choć miał ku temu wiele okazji. Tylko
czasami mu się to zdarzało. A co jeśli on też…? Nie! O czym ja myślę do
cholery! To jest przecież absurdalne! Możliwe, że ja zakochałam się w nim, choć
nadal w to nie wierzę, ale że on we mnie!? Niedorzeczne! Prawda…?
***
W następnym rozdziale:
„-
Wyłaź! Wiem, ze tu jesteś!
Jednak nie usłyszałam nic oprócz
odgłosów parady. Zmarszczyłam brwi a na moim czole pojawiła się pulsująca żyłka
-
Makoto cholero jedna, wyłaź! Wiem że tu jesteś ośle!
Z cienia wyszedł wysoki chłopak w
czarnym płaszczu. Na głowie miał kaptur, jednak gdy tylko mnie zobaczył zdjął
kaptur i uśmiechnął się szeroko. Moim oczom ukazała się bardzo dobrze znana mi
twarz. Zobaczyłam chłopaka o długich fioletowych włosach opadających na plecy.
Na czole miał czerwoną opaskę na którą z prawej strony opadała grzywka, lekko
przysłaniając oko. Jego nos przecinała dość długa blizna
- Freyuś, kochana moja! Jak ja cie dawno nie widziałem!”
Ohayo! Długo czekałam na ten rozdział (aż zdążyłam napisać pierwszą połowę pierwszego rozdziału mojej historii =.=) no i się nie zawiodłam. Nic nie mówię na temat parringów, ale ze dwa razy śmiechem ostrym ryknęłam. Brawo dla A-chan za postać Arweny ^^ No i oczywiście z niecierpliwością oczekuję następnego rozdziału *_*
OdpowiedzUsuńRomanse się rozwijają po tej ciekawej popijawie :D Mira jak zawsze w gotowości by porozsiewać plotki :D Freya i Laxus, huhu, swoją drogą coś czuję, że by mu to nie przeszkadzało^^ Czekam czekam na rozwój tych miłosnych wątków^^ Pozdrawiam i życzę dużo weny!
OdpowiedzUsuńHuehuehue... Jak zwykle moja postać wymiata! Ten niezachwiany spokój i niesamowite zdolności aktorskie mówiące, że nigdy nie będziesz wiedzieć kiedy Wena mówi prawdę a kiedy kłamie! A co do Laxusa... Hmm... Zastanawiam się czy cię nie podręczyć na GG. Jednakże rozdział naprawdę fajny (ale to już chyba wiesz). Mmm... A te pobudki! Mój czujnik miłości zaczął piszczeć, że zbierają się kolejne ofiary miłości, których nie omieszkam podręczyć (Strzeż się Fadzik, oj strzeż się! *.*)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na NEXT i pozdrawiam cie bardzo serdecznie!
A-chan
Słodziutko. Laxus i Freya naprawdę do siebie pasują.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny Yuuki K.
Spodobało mi się twoje opowiadanie. Mam nadziele, ze Laxus będzie z Freyą.
OdpowiedzUsuńZ niecirpliwoścą czekam na następny rozdział :)
Mitsu.