Wzięłam
głęboki oddech i otworzyłam drzwi po czym weszłam do środka. Oni weszli za mną
i zamknęli drzwi. Tak jak mówiłam, na końcu sali, na podwyższeniu stał tron. A
na nim siedział ON. Człowiek, którego nienawidzę najbardziej na świecie!!! Na
sam jego widok, aż się we mnie gotowało. Jednak nie dałam nic po sobie poznać.
Podeszłam do tronu z wysoko uniesioną głową i spojrzałam na niego beznamiętnie.
On także spojrzał na mnie. Jego zimne oczy nie wyrażały nic. Przez chwilę
mierzyliśmy się wzrokiem. W końcu odezwał się
- Freya… a
więc wróciłaś do domu. – Powiedział to
żeby mnie wkurzyć. Jestem pewna. Jednak ja się nie dałam. Moja twarz
pozostawała obojętna. Zmarszczyłam brwi i przekrzywiając lekko głowę w bok
powiedziałam
- Chyba
chciałeś powiedzieć, że ci twoi sługusi mnie tu przywlekli wbrew mojej woli.
Sama za nic w świecie bym tu nie wróciła.
- Ale teraz
tu zostaniesz prawda? – W jego oczach pojawił się błysk, a kącik ust wygiął się
lekko do góry. Nie był to jednak bynajmniej uśmiech radosny. Jego twarzy
wyrażała raczej pogardę, wyższość nade mną i arogancję. Już miałam powiedzieć,
że nie ma takiej możliwości, ale on kontynuował. – W końcu mamy coś co jest dla
ciebie cenne. Jak oni mieli na imię? – Spojrzał w górę jakby się zastanawiał,
po chwili spojrzał na mnie z wyższością i ociekającym od kpiny głosem
powiedział – Ariana i… Bixlow, tak? Twoi przyjaciele. Myślę, że mogli by
posłużyć jako materiał do eksperymentów
- Nie waż
się ich tknąć!!! – wrzasnęłam na całe gardło. Moje słowa odbiły się echem po
prawie pustym pomieszczeniu. Mój ojciec spojrzał na mnie z gniewem w oczach.
Wstał, zszedł z podwyższenia i stanął naprzeciwko mnie. Był ode mnie sporo
wyższy więc spojrzałam w górę i zmierzyłam go pełnym nienawiści wzrokiem. Przechylił
lekko głowę w bok i pełnym wyższości głosem powiedział
- Bo co mi
zrobisz?
- Ona może
nic, ale ja zaraz tak skopię ci dupę, że się do następnego stulecia nie
pozbierasz!!!
Odwróciłam się gwałtownie i w
tej chwili drzwi wejściowe runęły na ziemie wywarzone potężnym kopniakiem
granatowowłosej dziewczyny o bladej cerze i ciemnoniebieskich oczach. Gdy ją
zobaczyłam otworzyłam szerzej oczy. Arwena!? Skąd ona do jasnej cholery się tu wzięła!? Ale
mimo wszystko dobrze, że tu jest. Z nią powinno udać mi się uciec. Arwena ostro
wkurzona ruszyła w naszą stronę. Xander i Reito rzucili się na nią z dwóch
stron, ale ona nawet na nich nie patrząc wyciągnęła ręce w ich stronę i
wyprostowała dłonie, a potem zgięła palce. Xandera i Reito oplotły cienie,
podniosły ich do góry, a potem z rozmachem rzuciły nimi w wielkie okno
znajdujące się za tronem. Szyba rozbiła się a oni wyładowali na zewnątrz.
Wspominałam, że jest tu dość wysoko? Arwena stanęła na przeciwko mojego ojca,
gwałtownie zarwała głowę w górę by spojrzeć mu w oczy. Była wkurwiona
delikatnie mówiąc. Mój ojciec jednak stał niewzruszony i nie ugiął się pod jej
wzrokiem
- Nikomu
nie pozwolę się więzić ty cholerny, stary popaprańcu!!! – Arwena wykonała
szybki ruch ręki i cienie ruszyły do ataku. Jednak mój ojciec nie jest bezbronny.
Szybo odskoczył, a jego dłonie zaczęły lśnić. Po chwili pojawiła się w nich
włócznia. Arwena uśmiechnęła się tylko i ponownie wykonała ruch ręki.
Przestrzeń pod nogami jej przeciwnika zniknęła a on runął w dół i z tego co
wywnioskowałam spadł na najniższe piętro zamku. Granatowołosa otrzepała ręce z
uśmiechem i jej wzrok padł na mnie. Rozszerzyła oczy, a szczęka opadła jej do
ziemi
- Freya!?
Przejechałam sobie ręka po
twarzy i mruknęłam
- Jak
zwykle jesteś spostrzegawcza niczym kret…
- Skąd ty
się tu wzięłaś!?
Westchnęłam i powiedziałam
- To mój
rodzinny dom…
Arwena jeszcze bardziej
rozszerzyła oczy o ile to w ogóle możliwe i spojrzała na miejsce gdzie zniknął
jej przeciwnik.
- Czyli ten
glonojad, który mnie uwięził to… twój ojciec?
- Tak.
Nagle cały budynek się zatrząsł.
Arwena zacisnęła zęby i spojrzała na mnie, a ja uniosłam jedną brew w niemym
pytaniu
- Lepiej
stąd spadajmy! To miejsce mnie trochę wkurzało więc niedługo może legnąć w
gruzach
Arwena podbiegła do okna z
zamiarem wyskoczenia i ponagliła mnie ruchem ręki, ale ja już byłam przy
rozwalonych drzwiach. Granatowowłosa spojrzała na mnie ze zdziwieniem a ja
krzyknęłam
- Tutaj
jest uwięziona dwójka moich przyjaciół! Nie zostawię ich!
W tym momencie budynek znowu
się zatrząsł. Arwena spojrzała na mnie, na okno i jeszcze raz na mnie. Chyba
nie mogła się zdecydować. Ja jednak wiedziałam jak ją przekonać
- Jedną z
uwiezionych jest Ariana!
Jej oczy zabłysły i
momentalnie znalazła się przy mnie
- Ari-chan!?
Trza było tak od razu! Uratujmy ich!
I nie czekając na moją reakcję
chwyciła mnie za rękę i pognała przed siebie. Nagle zatrzymała się gwałtownie a
ja dobiłam do jej pleców. Odsunęłam się trochę od niej i masując sobie nos
powiedziałam z lekkim rozdrażnieniem w głosie
- Następnym
razem uprzedzaj jak będziesz chciała tak zahamować. A w ogóle czemu tak nagle
stanęłaś?
Arwena spojrzała w górę, na
boki, a potem podrapała się w tył głowy i spojrzała na mnie z lekkim
zakłopotaniem
- A w ogóle
gdzie mamy iść?
Przejechałam sobie ręką po
twarzy i westchnęłam. Ruszyłam przed siebie i zawołałam do granatowowłosej
-Chodź za
mną!
Po chwili byłyśmy u celu.
Wtedy zdałam sobie sprawę z czegoś istotnego. Drzwi były na zamek
elektroniczny. Spojrzałam na moją towarzyszkę, a ta tylko kiwnęła głową.
Wyciągnęła ręce przed siebie, a jej cienie wsunęły się w szczelinę miedzy
drzwiami. Arwena gwałtownym ruchem rozłożyła ręce na boki, a drzwi odsunęły się
i droga była wolna. Weszłyśmy do środka, a raczej ja wbiegłam i od razu
podbiegłam do wielkiej lacrymy. Arwena rozejrzała się po pomieszczeniu, ale już
po chwil dołączyła do mnie. Ariana była nieprzytomna. Bixlow gdy mnie zobaczy
wyszczerzył się do mnie i oznajmił
-
Wiedziałem, że przyjdziesz!
Spojrzałam na niego unosząc
jedną brew i uśmiechnęłam się lekko
- Oh,
wiedziałeś mówisz? Aż tak we mnie wierzysz?
-
Oczywiście!
Zaśmiałam się i za pomocą
Diamentowych Pazurów rozwaliłam kajdany, które go trzymały. Arwena za pomocą swych
cieni uwolniła Arianę. Bixlow stanął na nogi, ale zachwiał się i pewne by upadł
gdybym go nie podtrzymała. Przewiesiłam sobie jego rękę przez szyje i
uśmiechnęłam się do niego. On spojrzał na mnie i wyszczerzył się
- Dzięki!
Nagle budynek zatrząsł się
ponownie. To mi przypominało, że powinniśmy się pośpieszyć.
Wybiegliśmy z pomieszczenia.
Choć teraz biegliśmy wolniej z wiadomych powodów. Po kilkunastu minutach jednak
byliśmy na zewnątrz, a po chwili zamek legł w gruzach. Bixlow opadł na trawę i
ciężko oddychał. Pochyliłam się nad nim i spytałam z niepokojem.
- Dobrze
się czujesz?
- Tak nic
mi nie jest… - Wtedy jednak skrzywił się i złapał się za prawą rękę. Uklęknęłam
przy nim i delikatnie podwinęłam rękaw jego bluzki. Jego ręka była poparzona w
wielu miejscach. Zacisnęłam zęby. Jestem pewna, że nie tylko jego ręka jest
poparzona. On jednak najwidoczniej nie zwracał na to uwagi. Spojrzał na Arwenę,
która nadal trzymała Arianę, przekrzywił lekko głowę i spytał
- Kim
jesteś?
- Jestem
Arwena. Ale ta wiedza nie jest ci potrzebna do szczęścia. Nie musisz
pamiętać mojego imienia. Zapewne i tak więcej się nie spotkamy.
Westchnęłam. Znowu się
zaczyna. Przy mnie, Arianie, lub Yue, Arwena jest pogodna, pełna życia i
radosna. Ale przy kimkolwiek innym… Staje się zupełnie inną osobą. Zresztą
właśnie to widać.
Bixlow
przekrzywił głowę w bok i powiedział zdziwiony
-
Co masz na myśli?
Ona jednak go zignorowała
i zwróciła się do mnie
-
Freya uważaj na siebie. Pozdrów Arianę jak się obudzi… i Yue też.
Arwena już miała podać mi
białowłosą, którą nadal trzymała na rękach, ale ona zaczęła się ruszać.
Otworzyła oczy, a gdy zobaczyła kto ją trzyma uśmiechnęła się szeroko i
zawołała
-
Arwena-san! – Po czym rzuciła jej się na szyje.
Granatowowłosa była w
lekkim szoku. Chyba nie wiedziała jak się zachować. Po chwili westchnęła,
kucnęła, postawiła Arianę na ziemi i pogłaskała ją po włosach z ledwo widocznym
uśmiechem
-
Pilnuj Freyi żeby się w coś znowu nie wpakowała i powiedz siostrze żeby sobie w
końcu kogoś znalazła.
Ariana wyszczerzyła się i
powiedziała
-
Ja już się postaram żeby znalazła sobie chłopaka! I nawet wiem kogo! To bardzo
fajny gość!
Parsknęłam śmiechem.
Arwena spojrzała na mnie. Ja zamknęłam jedno oko, a gdy je otworzyłam nie
ruszając głową spojrzałam w górę. Jestem pewna, że jeszcze nie zapominała tego
znaku. Kątem oka spojrzałam na jedynego chłopaka w tym towarzystwie, a potem
znowu na Arwenę. Ta prawie niewidocznie poruszając ustami przekazała mi
bezgłośne „On?” Uśmiechnęłam się szeroko i kiwnęłam głową. Zobaczyłam że kącik
ust granatowowłosej wygiął się prawie niewidocznie do góry
Ariana zmarszczyła brwi i
spytała
-
Ale… Arwena-san czemu sama nie powiesz tego Yue? Przecież idziesz z nami
prawda!? – Białowłosa uśmiechnęła się do niej szeroko. Ona wyglądała na lekko
zdziwioną
-Yyy...Tego...To nie
jest... dobry pomysł. Ja musze...
- No! To w takim razie ustalone! Arwena-san idzie z nami! – zawołała radośnie Ariana
- Że jak?
- No! To w takim razie ustalone! Arwena-san idzie z nami! – zawołała radośnie Ariana
- Że jak?
-
Idziesz z nami! To jasne! – Zaśmiałam się i zarzuciłam jej rękę na ramie.
Odwróciła głowę do Bixlowa, który właśnie podnosił się z niemi i spytałam
-
Chyba nie masz nic przeciwko?
-
Nie – Powiedział, po czym uśmiechnął się szeroko i dodał – O ile przestanie być
taka ponura!
Arwena tylko popatrzyła na
niego mrożącym krew w żyłach spojrzeniem i zwróciła się do mnie
-
Ale nie myśl, że zostanę z wami jakoś nadzwyczajnie długo! Góra kilka dni!
Uśmiechnęłam się szeroko i
powiedziałam
-
Jasne, jasne. Nie wątpię!
Kilka
minut później ruszyliśmy w drogę powrotną. Oczywiście jak można się domyślić
zajęło nam to więcej czasu niż normalnie gdyż mieliśmy ze sobą dwójkę rannych.
Jeden z postoi zrobiliśmy na skraju małej wioski na jakimś odludziu. Gdy Bixlow
zobaczył tą wioskę, aż oczy mu się zaświeciły. Oznajmił nam, że musi coś
załatwić i zanim zdążyłam coś powiedzieć już go nie było. Gdy wrócił do nas
jakieś dziesięć minut później jego hełm wyglądał jak nowy. Był całkowicie
naprawiony, a jego właściciel tylko uśmiechał się od ucha do ucha. Wolę nawet
nie pytać. Ruszyliśmy dalej w drogę do gildii. Gdy już staliśmy przed wejściem
do gildii przeciągnęłam się i westchnęłam głęboko
-
Nareszcie jesteśmy! – Uśmiechnęłam się szeroko i weszłam do środka. Było tam
zadziwiająco mało osób. Oczywiście jako pierwsza zobaczyła nas Mira.
-
Witajcie z powrotem! – Zawołała do nas z uśmiechem, ale gdy podeszliśmy do
baru, a ona zobaczyła, że ciuchy Ariany i Bixlowa są całe podarte i poplamione
krwią przestraszyła się
-
Co wam się stało!?
A potem jej wzrok padł na
Arwenę i tym razem zdziwiła się, ale już po chwili uśmiechnęła się do niej
przyjaźnie
-
I widzę, że przyprowadziliście kogoś nowego! Witaj jestem Mira!
-
Jestem Arwena, ale… - już miała wygłosić swój monolog, że jej imię nie jest
Mirze potrzebne do szczęścia i że nie zostanie tu długo, ale przerwał jej
głośny pisk radości oraz to, że mało nie została powalona na ziemię przez Yue,
która rzuciła się na nią i zaczęła ściskać
-
Arwena!!! Skąd tyś się tu wzięła!? Jak ja cię dawno nie widziałam! Ale się
cieszę, że tu jesteś! Zostajesz prawda!? Dołączysz do Fairy Tail, tak!? Ale
będzie zabawa!
Granatowowłosa jakoś
wyswobodziła się z uścisków Yue i już otworzyła usta by zaprzeczyć, ale Ariana
ją uprzedziła
-
Pewnie, że zostaje!
Yue spojrzała na swoją
młodszą siostrę i otworzyła szerzej oczy. Później jej wzrok padł na Bixlowa i
otworzyła lekko usta. Najwidoczniej dopiero teraz zauważyła w jakim są stanie
-
Co wam się stało!? – Zawołała lekko przestraszona. Bixlow tylko machnął ręką i
uśmiechnął się
-
Nic wielkiego. Nic nam nie jest
-
Później ci opowiem! – Powiedziałam uśmiechając się, choć nadal na wspomnienie
tego co się stało aż się we mnie gotuje. – W każdym razie gdyby nie Arwena
byłoby kiepsko! Po za tym skoro już tu przyszła to pewne, że zostaje!
Wyszczerzyłam się do
granatowowłosej, a ta tylko spojrzała na mnie morderczym wzrokiem. Już chciała
coś powiedzieć, ale tym razem przeszkodził jej Bixlow
-
Po za tym Arwena bardzo chciała ci coś przekazać Yue. – Mówiąc to pochylił się
trochę w jej stronę, a teraz udał, że się zastanawia – Jak to było? Ah, już
wiem! – W tym momencie uśmiechnął się szeroko i dokończył - Chciała ci przekazać, żebyś w końcu kogoś
sobie znalazła!
Parsknęłam śmiechem, a Yue
się zaczerwieniła. W tej samej chwili zobaczyłam niebezpieczny błysk w oku
Ariany. Białowłosa podeszła do Bixlowa i uśmiechnęła się chytrze
-
Bixlow-san?
Bixlow spojrzał na nią
nadal się uśmiechając, ale gdy Ariana powiedziała następne zdanie uśmiech
zszedł mu z twarzy
-
Pamiętasz jak obiecałeś wyświadczyć mi kiedyś przysługę? Chyba czas byś to
zrobił.
On tylko skrzywił się
lekko najwyraźniej przestraszony tym co Ariana wymyśliła. Spojrzał na mnie, ale
ja tylko nieumiejętnie skryłam uśmiech za ręką. Białowłosa odczekała chwilę by
zbudować napięcie, a potem uśmiechając się złośliwie powiedziała
-
A więc chcę… żebyś zabrał Yue na randkę!
W tym momencie po
pomieszczeniu rozległ się zgodny krzyk niedowierzenia dwójki osób. Yue i Bixlow
równocześnie krzyknęli „ŻE CO!!!???” nie mogąc uwierzyć w to co Ariana
powiedziała. Do tego wszystkiego dołączył jeszcze mój głośny śmiech, złośliwy
uśmieszek Ariany, leciutki uśmiech Arweny i zachwyt Miry, która cały czas
powtarzała jakie to słodkie. Yue była czerwona niczym burak, a Bixlow nie
wyglądał lepiej z tym że on miał lepiej bo nie widzieliśmy połowy jego twarzy.
Ariana wyszczerzyła się i powiedziała
-
No Bixlow-san chyba dotrzymasz słowa, co nie? – Po tych słowach uśmiechnęła się
złośliwie
-
Ale… to… Yue pewnie nie będzie chciała! A to ja, a nie ona jest ci winna
przysługę! Przecież nie będę jej zmuszał!
-
Czekaj! A kto powiedział, że ja nie chcę!?
Bixlow spojrzał na nią z
otwartymi ustami
-
W-więc chcesz?
Yue chyba dopiero teraz
zorientowała się co właściwie powiedziała, bo zrobiła się jeszcze bardziej
czerwona niż przedtem o ile to w ogóle możliwe i zaczęła się jąkać
-
Znaczy… nie to żeby mi na tym zależało… znaczy… ja wcale nie… to znaczy… -
Najwidoczniej nie wiedziała co dalej powiedzieć bo zaczęła nerwowo bawić się
palcami i spojrzała w ziemię. Nagle gwałtownie uniosła głowę i spojrzała po nas
wszystkich. Po chwili jej spojrzenie padło na Bixlowa
-
Później o tym pogadamy! Nie przy wszystkich!
Yue odwróciła się na
pięcie i zrobiła kilka kroków w stronę wyjścia, lecz nagle stanęła. Wróciła do
nas, zmierzyła Arianę morderczym spojrzeniem i powiedziała
-
A z tobą muszę poważnie porozmawiać!
I nie czekając na nic
więcej chwyciła ją za rękę i poprowadziła do wyjścia z gildii. Zachichotałam i
spojrzałam na Bixlowa ze złośliwym uśmieszkiem. Ten widząc mój wzrok
najwyraźniej wolał się zmyć z pola mojego rażenia, bo już po chwili nie było po
nim śladu. Oparłam się o bar i spojrzałam na Arwenę
-
I jak ci się tu podoba? – Spytałam z uśmiechem. Ta już otwierała usta by mi
odpowiedzieć, ale Mira była szybsza
-
Właśnie! Arwena-san! Skoro dołączasz do Fairy Tail trzeba ci przybić znak! To
gdzie go chcesz mieć!?
Białowłosa już miała
pieczątką w ręce i teraz patrzyła na granatowowłosą z uśmiechem. Ona już miała
się odezwać, ale tym razem ja jej przeszkodziłam
-
Właśnie! Dobrze, że o tym pomyślałaś Miruś! Arwena musi mieć znak Fairy Tail!
Zobaczyłam pulsującą żyłkę
na skroni granatowowłosen. W końcu nie wytrzymała i wybuchła
-
Kiedy to do was dotrze!? Ja nie mam zamiaru dołączać do żadnej gildii! Ani tej,
ani żadnej innej! Wbijcie to sobie do głów! – Po tych słowach odwróciła się na
pięcie i wyszła z gildii. Mira spojrzała na mnie a ja na nią. Nie czekając
dłużej wybiegłam za Arweną, ale gdy wyszłam na zewnątrz nigdzie jej nie dostrzegłam.
Poszukałam jej w pobliżu gildii, ale nigdzie jej nie było. Gdy moje
poszukiwania spełzły na niczym, smutna wróciłam do gildii. Mam tylko nadzieję,
że nie odeszła na dobre i jeszcze tu wróci. Zresztą… nie odeszłaby bez
pożegnania, tego jestem pewna. Usiadłam przy barze.
-
Nie znalazłaś jej. – Bardziej stwierdziła niż spytała Mira. Kiwnęłam głową i
poprosiłam białowłosą by dała mi coś mocniejszego do picia. Ona postawiła
przede mną moje zamówienie, ale gdy już miałam wziąć szklankę do ręki, ktoś
niespodziewanie zabrał mi ją sprzed nosa. Spojrzałam w bok i zobaczyłam Frieda
opierającego się o bar jedną ręką. W drugiej trzymał moją szklankę. Spojrzał na
mnie unosząc jedną brew i pokręcił głową
-
Czy wydarzenia z przed kilkunastu tygodni niczego cię nie nauczyły?
-
Oj, nie marudź! – spróbowałam wyrwać mu szklankę, ale on odsunął się ode mnie i wypił jej zawartość. Opadłam na
blat baru i spojrzałam na niego z mordem w oczach. Ten tylko uśmiechnął się
-
Chyba już zapominałaś, że masz cholernie słabą głowę
Taa… ostatnim razem gdy miałam
do czynienia z alkoholem tak się upiłam, że mało nie oświadczyłam się Grey’owi,
a co za tym idzie musiałam uciekać przed wściekłą Juvią, która chciała mnie rozszarpać. Ehh…
mam słabą głowę. Oparłam głowę o blat baru i mruknęłam
-
Ale to tylko jedna szklanka. Od tego się nie upije
-
Oj, nie wiem, nie wiem. Ty jesteś zdolna do wszystkiego jeśli chodzi o alkohol
-
Skoro ja jestem zdolna do wszystkiego to ty też! Słaba głowa jest chyba u nas
rodzinna! - W chwili gdy skończyłam
mówić to zdanie nad moją głową „zapaliła się” żaróweczka. Skryłam uśmiech,
podniosłam głowę do pionu i zawołałam do Miry.
-
Miruś! Daj mi jeszcze raz to samo!
Nim Fried zdążył
zaprotestować, białowłosa podała mi to co chciałam. Gdy odwróciła się do mnie
bokiem zobaczyłam lekki uśmiech na jej twarzy. Chyba już podejrzewała co chce
zrobić. I tym razem nie udało mi się napić. Fried zabrał mi szklankę i wypił
jej zawartość, a potem spojrzał na mnie zły
-
Nie dociera do ciebie to co mówię?!
Udałam, że się zamyślam, a
potem powiedziałam
-
Chyba nie!
Już po kilku minutach na
blacie baru leżało chyba z dziesięć szklanek, a Fried był już całkowicie
pijany. Ja i Mira nie mogłyśmy powstrzymać śmiechu, bo mój braciszek zaczął
nawijać jakie to ma ciężkie życie i jak to go wkurzam. Oczywiście dostał za to
ode mnie po głowie.
-
Męczy mnie to! Męczy mnie bycie szefem Raijinshuu! – Jęczał wymachując rękami.
Odwrócił się na krześle w moją stronę i złapał mnie za ramiona – Freyuś!
Zastąpisz mnie, co? Teraz ty będziesz szefową!
-
No nie wiem, nie wiem. A co ja z tego będę miała? – Spytałam i obróciłam się na
krześle tyłem do baru jednocześnie opierając o niego ręce. W tym momencie
parsknęłam śmiechem i mało z krzesła nie spadłam. Otóż w naszą stronę szli
Laxus, Ever i Bixlow, który został już opatrzony i teraz miał na sobie pełno
bandaży. Teraz to dopiero się zacznie!
-
No weź Freyuś! Oni są tacy nudni, rozkręcisz ich trochę! Bixlow i Ever w ogóle
się bawić nie umieją!
Ja cały czas siedziałam do
niego bokiem i obserwowałam go kątem oka, równocześnie patrząc na nowo
przybyłych, którzy teraz doskonale słyszeli co Fried wygaduje
-
Mówisz, że nie umieją się bawić, tak?
-
No, a jak! Bixlow cały czas się śmieje, ale jak przyjdzie co do czego to się
bawić porządnie nie umie!
Zaśmiałam się i spojrzałam
na Bixlowa. Ten splótł ręce na piersi. Najwyraźniej nie spodobała mu się ta uwaga
-
A Ever… ostatnio coś z nią nie tak! Cały czas chodzi z głową w chmurach! Ja ci
mówię ona się w kimś zakochała!
Teraz
nie wytrzymałam i wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. Twarz Ever przybrała
kolor dojrzałego pomidora, a Laxus i Bixlow spojrzeli na nią. Może mi się
zdawało, ale Laxusa chyba cała ta sytuacja bawiła. Dostrzegłam, że kącik jego
ust leciutko drgnął.
-
I chyba nawet wiem w kim! – Kontynuował Fried, a spojrzenia wszystkich spoczęły
na nim. Z tym, że Ever wyglądała jakby chciała go zaraz zabić. – Jestem pewien,
że zakochała się w E… - Jednak nie dane mu było dokończyć, bo Ever znalazła się
przy nim i zatkała mu usta ręką. Fried spojrzał na nią i zamrugał dwa razy, a
potem zdjął jej rękę ze swoich ust i zawołał niczym małe dziecko
-
Ever! Miło cię widzieć! Chodź, napijesz się ze mną! – Po czym podstawił jej pod
nos butelkę alkoholu którą nie wiadomo skąd wytrzasnął. Brązowowłosa była chyba
naprawdę ostro wkurzona bo wyrwała mu butelkę i się napiła. Nie wiem, naprawdę
nie pamiętam jak do tego doszło, ale już po chwili nie tylko ta dwójka piła.
Laxus i Bixlow także się dołączyli. No i ja też oczywiście.
-
Nie wiem… po prostu tego nie rozumiem! Jak to możliwe, że ktoś tak ładny jak ty
w ogóle istnieje!? – Zawołałam do Laxusa, a ten tylko wyszczerzył się do mnie.
Oboje byliśmy już kompletnie pijani, co może i było dobre. Przynajmniej blondyn
nie będzie pamiętał tego co wygadywałam. Ja niestety pamiętałam wszystko. Nie
wiem czemu tak się dzieje, ale zawsze pamiętam wszystko co robię po pijaku.
-
Jestem piękny, wiem! – Odpowiedział mi Laxus, a ja tylko zachichotałam jak
głupia. Argh! Dlaczego ja muszę to wszystko później pamiętać!? Niedługo po tej
rozmowie do naszego picia przyłączyły się kolejne osoby, a po nich kolejne. I
tak moje próby napicia się w spokoju, przekształciły się w niezłą imprezę która
trwała do rana
***
W następnym rozdziale:
„ -
Wiesz może co się wczoraj działo? Nic nie pamiętam
Tak! Co za ulga! Gdyby
pamiętał to co wczoraj wygadywałam… nawet nie chcę o tym myśleć! Pokręciłam
głową i skłamałam
-
Nie. Ja też nic nie pamiętam. Ale z tego co zastałam po przebudzeniu,
wnioskuję, że nieźle się bawiliśmy!
Wyszczerzyłam się do
niego, a ten się zaśmiał. Ależ on ma cudowny śmiech. Kya! O czym ja znowu myślę
do jasnej cholery!? Uderzyłam się kilka razy w głowę by odpędzić te myśli, a
Laxus przechylił głowę, uniósł jedną brew i spytał z ironiczny uśmiechem
-
Dobrze się czujesz?”
***
Na koniec mała informacja! Postać Arweny nie jest wymyślona przeze mnie tylko przez moją przyjaciółkę A-chan. Wymyśliła ją specjalnie na rzecz tego opowiadania, tak więc jeśli komuś spodobała się Arwena to pochwały nie do mnie tylko do A-chan. ^^ Oto adres jej bloga: Link
Nyan, a jednak będą parką... Nhhh. Rozdział całkiem ok, postać Arweny dobra, no i nie wiem, co mam jeszcze powiedzieć. Mobilizujesz mnie do zaczęcia pisać na moim blogu =.= Które odkładam sobie już długo długo. Zauważyłam ciekawą sprawę- Freya pasuje mi do Laxusa. Dlaczegóż? Otóż lubię parring LaxusxFried xDDD A skoro ta jest jego siostrą, to może i ładnie by wyglądali ^^ *Oczekuje ze zniecierpliwieniem następnego rozdziału* Wiem, że chaotycznie, ale sama mam zamęt w głowie.
OdpowiedzUsuńQfesti
Ave! No jestem z ciebie dumna! No i w końcu się Arwena pojawiła! ^^ Pijany Fried rozwala - ale to już chyba wiesz ^^. Już się nie mogę doczekać NEXT'a :D. A wkurzona Wena... *.* dobrze pokazane! Ariana również powala na kolana! Pozdrawiam cię serdecznie
OdpowiedzUsuńA-chan
P.S. Wyjątkowo nic nie powiem na temat Laxusa i Freyi :p
UsuńŚwietne! Dobrze, że już wszyscy cali i zdrowi, i aż nadto zdrowi bo pijani :D Ciekawa ta prośba Ariany, coś podejrzewałam, że takiego wymyśli hyhy^^ Nie mogę się doczekać już kolejnej notki, gdy dowiem się co tam ciekawego wszyscy wygadywali^^ Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚwietna notka, a Arwena tak coś dziwnie przypomina mi Ayę *look na A-chan* Ale sobie popili. Notka ogólnie jest świetna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Yuuki Kurama
Tak nowa postać była fajna ^^ No i scena po pijaku ! Następna randka ! Nie wieżę że Freed dał się na to nabrać ! xD Śmiech na sali !
OdpowiedzUsuń